Z Bangkoku do Bangkoku…. czyli tam i z powrotem

Wszystko co  dobre musi  się  niestety kiedyś skończyć , a  więc również  nasz pobyt   w  Kambodży   ,ale  czeka  nas  jeszcze  jedna  atrakcja, nasz niestrudzony  organizator(Marian Travel poleca się) ma  dla nas  niespodziankę. Pobudka  wcześnie  rano i  ruszamy  w  kierunku  jeziora  Tonle  Sap ,by  zobaczyć,  tzw . wodne  wioski. Najpierw  dobrą  godzinę mkniemy naszymi  poczciwymi  tuk tukami ,później  zabiera  nas w  rejs  po  żółtych  wodach  kanału  łódka – oj nie za wielka –Jacek  zmieniając pozycje  prawie  doprowadza do  katastrofy  morskiej,  po  półgodzinie jesteśmy  na miejscu, i  kolejna  frajda  podpływają  po nas łódeczki i  miejscowe  kobiety  zabierają nas w podróż po wsi i  lesie. Jest  fantastycznie  malowniczo, ponoć  mieszka  tu  2500  rybaków, których  życie  jest związane  w 100%  z wodą, jest  więc  szkoła  ,posterunek policji  ,świątynia na  palach, również w  klatkach  metr  na metr chodują świnie ,kury ,dzieciaki  rano taplają się  w  wodzie,(prosto  z domku hop  do  jeziora-rzeki … i już gotowe),która  jest  dla  nich naturalnym  wszechobecnym żywiołem,wszędzie widać pracujących przy  sieciach  ludzi.  Wracamy  do  Siem Reap i  z dwoma szalonymi  kierowcami, osobówkami  mkniemy  do  granicy  tajlandzkiej, do  przejścia  granicznego ,plecaki na plecy,jedna  odprawa,plecaki na plecy kilkaset metrów druga odprawa,…uf  jesteśmy   w Tajlandii,do  wynajętego  busa i dalej  w drogę  w kierunku  wybrzeża .Pan w busie  puszcza nam  miejscowe kawałki,nie pozostajemy dłużni ………..i już po  chwili mkniemy wesołym busikiem(odrobina  odkażacza umila nam podróż) ,w którym koncert  życzeń przeplata się  z konkursem jaka to  melodia,jest tak wesoło,żę gdzieś  po  drodze Marek gubi  jednego  sandała,……i  przezabawnie  wygląda gdy  pięknie wyprasowany  po  całym dniu  w recepcji luksusowego hotelu(pan kierowca źle nas ocenił)  pyta ile  za pokój? stojąc w  jednym buciku.Jest  w  końcu hotel odpowiedni  dla jednosandałowych klientów,jeszcze  polowanie na  kolacje,zakończone  wynikiem 2:2,tzn. Jacek  i Beata dostają królewskie  porcje ,a Basia i Marek obietnice(po pół godzinie  czekania)  ,od  Pani Yes Yes ,że jutro  mogą wpaść na swoją zupę,dobrze  że przyjaciele  się dzielą  tym  co  mają i nikt  nie  idzie  głodny  spać……………to  był długi  dzień.ACHA  ŚPIMY  W RAYONG. Rano ruszmy  na PKS  i już  po chwili  siedzimy  w  minibusie  do Pattayi,Marek  robi  wymianę z kierowcą (kolekcjoner rożnych pieniędzy) i dostaje  figurkę  Buddy ,i  chyba  tylko dobrym duchom należy zawdzięczać że dojechaliśmy  cali,jak ten gość jeździł ,wciskał się  na  czerwone ,prawa strona, lewa  strona, a w między  czasie  sprzedawał bilety ,wydawał pieniądze, odbierał telefony i trąbił na  wszystkich.Pattaya  to  nadmorskie miasteczko ,więc  klapki na nogi  ,ręczniki  w  rekę i na  plażę ,dzień słodkiego nic nie robienia.Pattaya  jest  sławna jednak  przede  wszystkim z klubów  go go i  gorących(chętnych) dziewczyn,wędrujemy więc wieczorem przez  czerwone  ulice  w  poszukiwaniu  czegoś  na  kolacje…..i  już  wiemy  tu  nie  zjemy. Skala procederu  oszałamia,wszędzie  kluby,dziwczyny,dziewczyny …….dziewczyny  i  ich  klienci,NASZE KOCHANE DZIEWCZYNY  otaczają nas kordonem sanitarnym i  tak  eskortowani docieramy  do  salonu  masażu, jest  wesoło i  zabawnie…i już  późno ,więc   pora  spać,choć  za oknem pulsuje miasto. ————————————————————————————————————————————————————

Z kącika podróżnika

Najbardziej lubię wracać i …..może dlatego  tak  często wyjeżdżam, lubię  wracać  do  mojej  rodziny,moich  przyjaciół i  moich  spraw.Więc wyjeżdżam  by  wracać, wracam  by  wyjeżdżać i taka   to  już  chyba  jest moja karma. Jesteśmy ponownie  w  Tajlandii ,wracamy   do Bangkoku ,międzynarodowe lotnisko obsługuje  wiele  połączeń  z Europą,można więc w miarę tanio tu  się dostać,bilety tam i  z powrotem to  koszt  ok.3000 zł. ,podróżowanie po  Tajlandii  jest  niezwykle  łatwe cały  kraj  pokrywa niezła sieć dróg,a do wielu  miejscowości  docierają bardzo  przyzwoite autobusy,np.cena  biletu  z Pattay do Bankoku 134 Bat(ok4,5$),na północ  i południe kursują pociągi.Po objeździe  tych  kilku  azjatyckich  krajów ,aż szokują różnice w tempie  rozwoju,z jednej  strony szutorowe drogi,będące często  jedyną możliwością dotarcia  z  punktu  A do punktu  B ,obok  w  Tajlandii dwupasmowa autostrada,tam rozsypujące się  szopy na  palach,tu dośc zwarta zabudowa.Wszystko  ma  jednak swoją cenę ,ta 68 milionowa  społeczność jest  mocno zróżnicowana,północ niezwykle biedna ,to  z   niej  wywodzi  się  większość dziewczyn  z Pattayi(rodzice  czasem  sprzedają swoje  dzieci)i dość zamożne południe.Tajlandia  to również  tygiel narodowościowy ,przez wieki  w Syjonie  mieszały  się  kultury  i  ludzie,Chińczycy,Wietnamczycy i  wiele  innych  nacji, dziś  przez  zieloną  granice przechodzi  w  poszukiwaniu lepszego życia wielu  Birmańczyków, Laotańczyków , ponoć nielegalnych jest ponad 1 milion. Biały słoń(Czang) czuwa  nad  królestwem Tajlandii, a rodzina  królewska cieszy  się  niesamowitą estymom, wszędzie obecne  są portrety  królewskie ,obraza  majestatu może skończyć  się  dla turysty  źle ….i  naprawdę  nie  ma  żartów.Jeśli  też nie na  żarty jesteś  głodny to  możesz zjeść na ulicy za  40 bat(1,3 $),w  restauracji zupę Tam Yam za  80 bat(2,7$),w barze na dworcu(Pattaya) hod doga  za 35 bat.,cafe 30 bat. ,a  na  deser  kawał ananasa za 10 bat(1/3$).Jeżeli  chcesz poleżeć sobie  na  leżaku  na plaży  (koszt 30 bat) i  popić  to  wszystko  piwem ,to  musisz  się liczyć z wydatkiem 60-80bat.,nie  ruszając się  z  miejsca możesz też zrobić zakupy  z  leżaka ,bo przed  tobą nieustannie defiluje  cała rzesza  sprzedawców,np. 10 krewetek pieczonych  z grila –ok 100bat.,słowem  żyć nie  umierać tylko  leżeć w  leżaku…..i mieć  trochę grosza  w kieszeni. Jeszcze jedna uwaga , pakując  się  w  taką podróż jak  ta,trzeba spakować  plecak dwa razy,po spakowaniu pierwszym  ,wyjąć połowę rzeczy,i może  jeszcze  coś odrzucić,szkoda  brać  zbyt  wiele ,jeśli  np.za szałowe portki (4-5 $),za t-shirt w Kambodży 2 $,bez  szczególnego  handlowania.Powoli  wracam ,ale  ja  przecież  lubię  wracać…………. bo lubię wyjeżdżać.  

Pescador

————————————————————————————————————————————————————————-

Z kącika sanitarnego BK

Podsumowując  naszą wyprawę. Podróż po Azji dobiega końca. Mam cały koszyk doświadczeń kulinarno- sanitarnych. Jedzenie na ulicy nikomu z nas nie zaszkodziło, a jednocześnie było smaczne, tanie i robione wyłącznie dla ciebie -live cooking. Azja to raj dla smakoszy ryżu, makaronów i owoców morza  przyrządzane są w różnej postaci lub jak sobie zażyczysz. Zakłady gastronomiczne wyglądają tak jak byś wystawił przed swoje wejście do domu  kuchenkę jednopalnikową,   jakiś garnek z wywarem rosołowym, wok, troszkę kurczaka, troszkę świnki, troszkę krewetek oraz różnych robaków niewiadomego pochodzenia ,paletę jajek (nie odkażonych) szczypiorek, kolendrę, pietruchę,  sos sojowy i danie gotowe –zapomniałem  o najważniejszym NOODLE czyli makaron ryżowy biały albo zółty.  Mix wszystkiego, daje niesamowitą  rozkosz dla podniebienia i nie przejmujesz się, że na około jest brudno,  latają szczury  a tubylcy patrzą na ciebie ze zdziwieniem , że masz tyle odwagi żeby to zjeść. Uśmiechnięta szefowa kuchni życzy ci smacznego i nasza porcja szybko znika z talerza plastikowego  wielokrotnego użycia (juz się robię głodny) Różnorodność smaków dała nam nowe doznania kulinarne  i utwierdziła nas w przekonaniu że nie trzeba wydawać dużej kasy na jedzenie w restauracjach. Trzeba pamiętać o codziennym przyjmowaniu lekarstewka minimum 100 gram whiskey przed snem (nadużywanie lekarstewka może skończyć się utratą świadomości ) Toalety  w Azji różnią się od tych europejskich tym, że nie są płatne i do rzadkości należy,  że możesz w nich posiedzieć, ale są miejsca, że siedząc podziwiasz piękne widoki i krajobrazy. Dwie odlane stopy w posadzce i basen z wodą do spłukiwania , niedomykające się drzwi i jaszczurka na ścianie wprawiają cię w zakłopotanie,  ale z drugiej strony jest parcie….i wykonując postawę na „Małysza” robisz swoje. Szybko opuszczasz to pomieszczenie z nadzieją, że następne będzie normalne- nadzieję trzeba mieć .Co innego w hotelach –europejsko, czysto i schludnie, ale jaszczurka cały czas czyha w ukryciu.

St.Insp.ds sanitarnych Beti

Plecak  wygodna  rzecz , zawsze znajdze się wolna ręka aby coś sobie kupić.

Życie na wodzie też jest ciekawe , chyba tylko z naszego punktu widzenia

Samolotem , busem , pociągiem , tuktukiem , a teraz łódką

Wypatrujemy krokodyli , niestety ostatni został przerobiony na torebi rok temu

Krokodyli nie było ale świnki widzieliśmy

Kobieta kapitan , czy to jest bezpieczne ?

Super knajpka…..a głód  najlepszą  z przypraw

Już lepiej  pasujemy  z  opalenizną do  tubylców

Krewetki z grila za jedyne 3$/10 szt. , palce lizać.

Polak pojadł , popił… to  musi pospać.

Pattaya  … Pattaya… plaża  i  kluby

Nocny spacerek

Pattaya nocą wygląda jak azjatyckie Las Vegas

Dalej w drogę z buddyjskim błogosławieństwem

Categories: Azja 2012, Dziennik z wyprawy | 4 Komentarze

Zobacz wpisy

4 thoughts on “Z Bangkoku do Bangkoku…. czyli tam i z powrotem

  1. David

    Szerokiej drogi i bardzo dziękuję za wielką przygodę przy czytaniu waszego niesamowitego dzienniku!!!

  2. D. Góralski (i rodzina pozdrawia)

    Wracajcie szczęśliwie , cali i zdrowii…..za chwile Andrzejki .

  3. I wszystko co dobre szybko się kończy… niestety …
    Tylko pozazdrościć tak wspaniałej i super przygody 🙂
    Pozdrowionka dla całej ekipy przesyła deszczowa Anglia 😉

  4. janek

    Waldku, czy w Pattaya nie było kina aby tam wysłać KOCHANE DZIEWCZYNY ?
    A w ogóle to docenisz teraz kulturę jazdy po naszych drogach.
    Pozdrawiam.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com.

%d blogerów lubi to: