Marek czytając ostatni wpis prosił o korektę, że Luang Prabang to nie małe miasteczko tylko stutysięczne miasto , chyba już z nim nie wytrzymamy (musimy go znosić bo trzyma kasę). Ruszyliśmy rano zgodnie z planem, czyli o 6 .00 wynajętym busem, kierowca pędził jak szalony po czymś drogo podobnym, dużo dziur… czasami rzadko bo rzadko trafiał się asfalt, za to widoki wynagradzały wszelkie niewygody, cudowne krajobrazy tropikalnych gór, wzdłuż drogi wsie Hmongów , prymitywne domostwa i pełno ,pełno uśmiechniętych dzieciaków- prąd bywa w tych stronach luksusem, po 6 godzinach jesteśmy w LUANG PRABANG .Hotelik ,który zaproponował nasz kierowca zdaje się nam za odległy od centrum, robimy godzinną rundę po mieście i stwierdzamy ,ze może jednak nie jest tak daleko(a te 50 $ zaoszczędzonych na każdym pokoju-wydamy na lepszy cel-masażyk, kola itp.) Czytaj dalej
Daily Archives: 10 listopada 2012
Kawał na dzień dobry.
Jedna koleżanka żali się drugiej:
– Mój Kazik jest ostatnio jakiś oziębły w sprawach seksu.
– Podmień mu w czasie kąpieli szampon na taki dla psów – radzi druga – Ja swojemu tak zrobiłam, to po wyjściu spod prysznica rzucił się na mnie, jak jakiś brytan, zaciągnął do łóżka i mało mnie na strzępy nie rozerwał w czasie stosunku!
Minęły dwa dni:
– Beznadziejna ta twoja rada z szamponem dla psów.
– Coś ty? Nie zadziałało?
– Zadziałało. Wyskoczył z łazienki, opie***lił całą kiełbasę z lodówki, a jak mu zwróciłam uwagę, to ugryzł mnie w tyłek i poleciał do tej suki Kowalskiej z trzeciego pietra…
Najnowsze Wpisy
- Magiczne Bundi kontra Jaipur 20 marca 2019
- W drodze… przez Ranakpur do Udajpur 7 marca 2019
- Z Jaisalmer do Dźodhpur 6 marca 2019
- Kolejny raz Azja 18 lutego 2019
- Yogyakarta i okolice 25 marca 2018
Najnowsze komentarze