Sobota rano…pobudka,tuk tuki punktualnie stoją pod hotelem,aby zawieżć nas na przystań skąd mamy wyruszyć do Siem Reap. Jedziemy głodni nowej przygody,w koncu rejs statkiem po rzece Tonle Sap to nie byle co… chusty mające chronić nasze spieczone ramiona, w pogotowiu… tabletki przeciwko mdłościom, w torebce…dojeżdżamy…a tu rozczarowanie, bilety zabukowali nam na następny dzień,ale właściciel hotelu czując się winnym pomyłki śpiesznie rezerwuje nam bilety na autobus!!! Jedziemy więc na przystanek,jakie jest nasze zdziwienie kiedy okazuje się,że będziemy jechać 7 godzin z lokalsami,bez wentylacji o klimatyzacji nawet nie wspomnimy.Ruszyliśmy,autobus wlecze się w ślimaczym tempie,nagle znika asfalt i jedziemy po szutorowej ,można powiedzieć polnej drodze. Podróż umila nam puszczana przez touroperatora kambodżańska muzyka z karaoke(ulubiona rozrywka Azjatów)konia z rzędem temu kto zniesie to w spokoju przez tyle godzin.Pierwszy przystanek już po pięciu minutach,można zaopatrzyć się w bułki,przed Beatą i Jackiem na dwójce siedzi czteroosobowa rodzina ,czekamy tylko kiedy wsiądzie baba z kurami ,albo wciągną jakąś koze,po godzince lokalny bar,po następnej ubikacja na środku grobli,,,panie na lewo ,panowie na prawo,jeszcze jeden bar,jeszcze jeden bar,pani za Kamilą dłubie w nosie i kręci kulki ,które wyciera w oparcie fotela..Wpuszczają powietrze….szef mechaników otworzył górny właz …jest lepiej. Marek jak zawsze znajduje towarzyszy do rozmowy…tym razem padło na Rosjan(rozmawiając używając 15% rosyjskiego,5% hiszpańskiego,15% polskiego i reszty angielskiego).Od słowa do słowa zbliżamy się do celu naszej podróży. Nareszcie docieramy,wysiadamy i czekając na swój bagaż przyglądamy się wyładunkowi,nie uwierzycie ile można zmieścić w bagażniku autobusu…doliczyliśmy się sześciu skuterów,całej masy pakunków i naszych obszernych plecaków. Tuktukami dostajemy się do hoteliku który polecił nam Igor (Rosjanin którego poznał Marek),czyściutko,przyjemnie z miłą obsługą. Po spłukaniu z siebie tony potu,umawiamy się na dachu hotelu, przy basenie na kolacyjkę.Wieczorkiem udajemy się na przechadzkę po mieście. Siem Reap okazuje się sporym miasteczkiem,pełnym restauracji,nocnych marketów i klubów rozrywkowych,nic dziwnego w końcu to tutaj nocują rzesze turystów chcących zobaczyć Angkor Wat najsławniejszy kompleks świątyń na świecie. Aby zrelaksować się,korzystamy z fishmasage. Niesmiało wkładamy nogi do basenu z rybkami,trzymając w dłoniach zimne piwo…chichramy się niemiłosiernie gdyż uczucie podczas takiego masażu jest niesamowite (polecamy spróbować). Wedrując jeszcze po miasteczku, dajemy sie skusić na tradycyjny azjatycki masaż stóp…sama przyjemność. Po powrocie do hotelu spotykamy się u Basi i Waldusia w pokoju na degustacji MEKONG WHISKY…smak który trudno zidentyfikować…chociaż niektórzy bardzo się rozsmakowali…a teraz spanko bo rano czeka nas zwiedzanie!!! Pani z recepcji dobrze wróżyła,i świt słońca nad Angkorem skryły chmury,(tak nam opowiadał Marek) bo my kierując się rozsądkiem spaliśmy,ale w koncu ruszamy zakładając ,że skoro nie świt to zachód będzie nasz ,jeszcze tylko zdjęcie na bilecie i wynajętymi tuk tukami wjeżdżamy na teren świętego miasta…………..i przechodzi to nasze wszelkie oczekiwania,olbrzymie ,ogromne,cudowne,niesamowite…zwiedzamy podziwiając kunszt artystów z przed 1000 lat,sciany pokrywają mityczne postaci z mitologii,przed oczami pląsają boskie tancerki,a gdzieś tam….tam podążają zaklęte w kamieniu słonie,nad kompleksem króluje pięć wież,na które prawie wszystkim udaje się wspiąć(Beata miała za krótkie spodenki),wracamy do naszych pojazdów opędzając się po drodze od handlarzy wszelkiej maści…..CHOLERA …..gooorąco. Przemieszczamy się dalej,jadąc kilka dobrych minut ,bo kiedyś królowie mieli fantazje i każdy budował sobie własne miasto ,my zwiedzamy Angkor Thom,w dosłownym tłumaczenie-wielkie miasto ,i jest rzeczywiście wielkie ,my tylko ocieramy się o kilka obiektów ,z góry spoglądają na nas wieże ozdobione gigantycznymi twarzami, czadowo, cholera…… goooooooooorąco. Przerwa,ładujemy akumulatory ,na deser popijając kokosa, i dalej ,dalej bo czeka na nas niesamowita świątynia Ta Prahm,kto oglądał Angeline Joli w Tomb Raider pamięta sceny z wielorękimi strażnikami oplecionej przez potężne korzenie i pnie drzew tajemniczej świątyni i tak właśnie jest, aż mimowolnie rozglądamy się za Jolii,uf gorrrrrąco, instynktownie szukamy cienia ,marząc o przyjemnej kąpieli,a że w magicznych miejscach marzenia się spełniają ,to nagle robi się czarno,a z nieba zaczynają płynąć potoki wody,daję tak ,,,,,,,,,,,że z chłopaki ogłaszają konkurs miss mokrego podkoszulka……przyznano trzy równorzędne nagrody,w oceanie wody wracamy do hotelu, z zachodu słońca nici ,ale to jeszcze nie koniec dnia,bo nasz touroperator ma dla nas kolejne wyzwanie ,jedziemy na wieczór do restauracji z tradycyjnymi tańcami khmerskimi.Na scenie jakby ożywają z kamienia przecudne aspary boskie tancerki….fajna jest Kambodż.
————————————————————————————————————————————————————————————————
Z kącika podróżnika
Podróżowanie jest w nas ,podróżowanie małe i duże zaczyna i kończy się w naszych głowach, podróżujemy i tylko od nas zależy czy rozdamy milion uśmiechów ,a na naszej drodze spotkamy tysiące „przyjaciół”np.Igora z Władywostoka Rosjanina ,”brata” w drodze,pozdrawiam IGOR i do zobaczenia gdzieś tam daleko ….. gdzie sięgają marzenia. Kambodża to niesamowicie piękny ,strasznie doświadczony przez wojny kraj, mam wraenie ,ze ludzie nadrabiają czas,wokół ciągle coś się dzieje ,uśmiechają się ,a może się cieszą że jest pokój,wszędzie widać dzieci, przyjemnie optymistyczny widok.Angkor ,chociaż przecież czytałem sporo na ten temat zaskoczył mnie i wprost oszołomił,wielkością ,rozmachem i misterią starożytnych rzemieślników i inżynierów.To po Prostu trzeba zobaczyć,bilet wstępu na 1 dzień 20$ ,uprawnia do wstępu od 17 00 dnia poprzedniego(2 dniowy-30$/3 dniowy 40$)bilet jest indywidualny z nadrukowanym zdjęciem,wynajęcie tuk tuka ,który przewiezie cię do innych kompleksów 15 $/dzień,knajpki na terenie kompleksu dość drogie ,ale porcje duże(punkt restauracja nr 37 polecam,kokos do wypicia -rąbią na miejscu 1 $),przewodnik po kompleksie ok 20-25 $,fajnie jest wejść ,zaszyć się i podziwiać ,podziwiać i marzyć ,marzyć…….,marzyć.Siem REAP to miejscowość położone ok 5 km. od Angkoru,miasteczko oszołamia ilością knajp,barów,straganów,salonów masażu,masaż Fish 20 minut +piwo/2 $,masaż stóp 4$ /1h(negocjuj w cenie piwo),Mekong Whiskey 3,5 $/0,7,Jasiu ok 17 $ ta sama kubatura,jedzenie na ulicy(ciemno i jakieś kobiety pytają nas nie wiemy o co )2 $,wieczór w knajpie z tradycyjnym tańcem khmerskim ok.10 $,hotel dobry Standar OKAJ 1 /20 $.W Kambodży w przeciwieństwie do Tajlandii jest normalny tj.prawostronny ruch i tylko dziwią butelki z żółtym Johnnym Walkerem w dziwnie przyzwoitej cenie to jednak chyba olej napędowy.Kambodż ,,,,,,,,,,,,,,,wrócę tu jeszcze.
Poscador
MarianTrawel w pełnym składzie
Kto to jest ???
Krokodyle nie mają tutaj łatwego życia , kobiety całego świata zastanówcie się !!!
Pirania III o tym będzie następna część filmu
Ała , ojoj , hihihi nasze rybki obgryzane przez inne rybki
Na pierwszy rzut oka zgarneli nas , ale to tylko bilet do Angkor Vat .
Brak słów
Na kim kmerowie się wzorowali oceńcie sami
To trzeba zobaczyć
Basia i korzeń
Angkor Vat na tle naszej ekipy
Chcieli zrobić sobie z nami zdjęcie , czemu nie każdy dolar się przyda
Przyjaźń polsko-rosyjska , coś w tym jest wszędzie mylą nas z rosjanami
Marek chciałby mieć tak obrośniętą altanę od frontu
A tak z boku
Tomb Raider VI scenariusz napisze Marek
Nasze dziewczyny uczą tancerki jak się powinno tańczyć
Oj bolą nogi po tańcach , znaleźliśmy na to lekarstwo za 4$
Super !!! można się zapomnieć oglądając te zdjęcia, jest ślicznie, bajecznie po prostu !!!
Biedne krokodylki ;-( w programie ,,Expres reporterów” było o zabijaniu lisków dla skór ;/
Mamusia nawet na urlopie ma „tyle” na głowie 🙂 A koszulki oczywiście piękne, nieskromnie napiszę 😉
Pozdrawiam i oczekuję na dalsze info. Opisy i fotki są tak dokładne , że chyba nie będę musiał już tam pojechać, Pozostanie mi jedynie rozliczyć się z zaoszczędzonych w ten sposób środków, ale to po Waszym powrocie do Kołobrzegu.
super zabytki , super zdjecia. 🙂 nas wszystko dobrze 🙂 pozdrawiamy i tęsknimy !
Ciekawe zdjęcia i sugestywne opisy powodują, że niekoniecznie muszę już tam lecieć.
Dla pełnej satysfakcji będzie trzeba chyba jedynie zwrócić część kosztów wyprawy , wielkość do negocjacji w Kołobrzegu.
Życzę dalszego skutecznego łykania przygody.
no kochani Angkor Wat-cudo świata,zdjęcia przepiękne,humory dopisują , ale czas wracać,czekamy i tęsknimy za Wami,jeszcze raz foty zajebi…..te
pozdrawiamy Was cieplutko i do zobaczenia
Pięknie Was się czyta a i zdjęcia miło pooglądać jednakże chyba już czas wracać bo tęsknimy tu za Wami ! a więc raz dwa do Bangkoku -> Helsinki i do domu 😉