Jesteśmy ponownie w Hanoi ,zostawiamy bagaże w hotelu i biegniemy na miasto coś przekąsić ,krążąc po uliczkach starego miasta ,zaglądamy ludziom w talerze próbując znaleźć coś ciekawego, widać po nas głód ,bo jeden z klientów baru zaprasza Marka do stołu (,nie wie co robi-już po chwili ,Marek poznaje jego brata i żonę, wyjada im co nie co z garnka………….. i gdybyśmy mieli tylko trochę czasu to w super okazyjnej cenie mielibyśmy masaż ,bo ten młody człowiek okazuje się właścicielem salonu masażu i fantastycznym znawcą piłki nożnej ,zna naszych Ba Landzkich (Ba Landa tak brzmi nazwa naszej ojczyzny po Wietnam) kopaczy z Borusii. Zostajemy i warto było ,teraz na pociąg . Startujemy o 23.oo , licząc na to że szczur grasujący po poczekalni nie zabrał się z nami, jedziemy jak na kolonie – kuszeetkami, chłopaki ruszają na poszukiwanie Warsu (DLA CZYTELNIKÓW MŁODEGO POKOLENIA –WAGON RESTAURACYJNY W PKP),wracają rozweseleni po nawiązaniu licznych znajomości i zaciśnięciu lepszych relacji tym razem polsko-holenderskich. JEDZIEMY, JEDZIEMY PO TORACH STUK,PUK-…i dobrze nam się śpi.
Rano wysiadamy w Hue, dawnej stolicy cesarstwa wietnamskiego, krótkie targi z taximanem i organizujemy sobie zwiedzanie miasta , a później transport do Hoi An, ale najpierw coś na ząb pan wiezie nas do dobrego lokalu i nie może wyjść ze zdziwienia że lądujemy w lokalnym barze naprzeciwko, cholernie gorąco ,duszno, wszystko się do nas klei ,dzielnie zwiedzmy jednak jakieś pagody, pałace i na koniec grobowiec (tylko z nazwy bo to całe nieomal miasteczko ,z sadzawkami, teatrem i czego tam jeszcze dusza zapragnie) cesarza Tac Daca…………. I w końcu nasz busik z klimatyzacją, ruszamy przepiękną malowniczą drogą wzdłuż wybrzeża do Hoi an…..długi ten dzień…..i jakiś taki specjalny –urodziny Kamili-po zameldowaniu w hotelu ruszamy więc do dooobrej restauracji na specjalną kolację ……………i było tak jak zawsze mało jedzenia dużo płacenia ,nasze wszystkie zupki mogły by się spokojnie pomieścić w jednej misce zupy podawanej w Lao, trzeba oddać prawdę ,ze dość smacznie ,ale kto spróbował jedzenia w Bankoku na ulicy ten wie że trudno mu dorównać. Urzeka nas Hoi An, wyobraźcie sobie małe uliczki zapełnione galeriami ,kafejkami ,barami, wszystkie miejsca ustrojone i podświetlone różnokolorowymi lampionami ,wzdłuż rzeki malownicze łodzie i setki pływających lampionów(świeczki) ,to życzenia wysyłane z biegiem rzeki(do nabycia u małych handlarz), niesamowicie klimatycznie. Wracamy do hotelu i podejmujemy jeszcze gości(pozdrawiamy Justyna i Mariusz) jest typowo po polsku ,kilka toaścików, ciche sto lat(bo sąsiedzi z boku pukają-na pewno Niemcy)i miłe ciekawe Polaków rozmowy… Spać… spać… Rano wypożyczamy rowery i ruszamy w końcu na plaże ,słońce pali i ogrzewa nasze ciała promieniami, chwila zapomnienia i efekt wszyscy śpimy „na wieszakach” ale warto było, bo było pięknie, czadowa zabawa z falami ,zimne piwo, relaks, jeszcze spacer po miejscowym targowisku, tysiące warzyw, owoców, kolorów i smaków w większości pierwszy raz przez nas widzianych i smakowanych. W centralnej części fajne garkuchnie słowem nasz obiad………….. i znowu się nie zawiedliśmy tanio i smacznie . Obiad się jeszcze dobrze nie uleżał a już jedziemy busem na lotnisko i już jesteśmy w Sajgonie.
———————————————————————————————————————————————————————–
Z kącika podróżnika
Podróżowanie po Azji południowo-wschodniej jest bardzo łatwe, wszędzie czekają na ciebie ludzie którzy chcą ci pomóc, wystarczy wiedzieć gdzie chcę się jechać ile ma się czasu no trzeba mieć ….w portfelu. To ile wydasz zależy już tylko od ciebie ,bo tą samą drogę można przebyć za 2 $ i za 40 $,może jeszcze tylko kwestia czasu ,z reguły im taniej tym wolniej. Przekraczanie poszczególnych granic nie sprawia szczególnego problemu, wizy można nabywać na granicach, może poza właśnie Wietnamem(lepiej ją załatwić w Polsce na resorowej-dzięki Zosia),jeszcze tylko bilety lotnicze i w drogę. Pewną trudność stanowią różne języki i nawet jak się nauczę kilku słów po lao, to już jesteśmy w Wietnamie i jest zupełnie inaczej. Wracając do Wietnamu właśnie , to kraj pełen kontrastów ,z bardzo nowoczesnymi miastami (Da Nang,Sajgon) i kakafonią hałasu tworzonego przez miliony skuterów oraz niesamowicie biedną wsią z poletkami uprawnymi n których ciągnięte przez woły lemiesze szykują ziemie na następny plon, zielono. Największe skupiska ludzkie rozłożone są wzdłuż delty Mekongu(17 milionów ludzi, ryż dają plon 3 razy w ciągu roku) i Rzeki Czerwonej, te rzeki nadają rytm , swoimi wylewami nawadniając pola i dając życie. Wietnamczycy są niezwykle uprzejmi i uśmiechnięci, może nas dziwić nieco fakt że np. posiłki podaj najpierw mężczyzną ,wynika to z konfucjanistycznych zasad ,które określają wszelkie zależności również te podstawowe czyli domowe,(młoda osoba zwraca się do osoby starszej ,jeżeli darzy ją szacunkiem ,tytułując wujkiem),bo najstarszy brat ojca jest osobą najbardziej szanowaną w rodzinie ( DLATEGO na Ho chi Minha-wietnamczycy mówią wujek Ho) ich język jest dla nas bardzo trudny bo tonalny jedno słowo może znaczyć wiele.
Pescador
———————————————————————————————————————————————————————
Kącik sanitarny „Toalety Świata”
Nadal Wietnam docieramy wieczorem do prześlicznej miejscowości.Specyficzny klimat kolorowe lampiony. Toaleta w urodzinowej restauracji, na którą zaprosiła nas Kamila była czysta i elegancka o nawet nie miałabym o czym pisać. Ale z hotelu niespodzianka oczywiście w moim pokoju drzwi do toalety zacięły się, a wentylator który jest przymocowany na suficie po włączeniu rozsypał się. Pan z obsługi walczył do ostatniej krwi żeby drzwi otworzyć i poległ. A juz w Hanoi raz zacięłam sie toalecie hotelowej, 10 minut walczyli żeby mnie wydostać
Czyżby zła karma czy mój stary znajomy PECH.
Kącik sanitarny BK – Trochę z inej sanitarnej bajki
21:17 Wietnam, Ha Noi . Kuchnia Wietnamska przede wszystkim lekka smaczna bez tłuszczu ale jak przygotowywana ….. Chodząc ulicami Hanoi przyglądamy sie z niesmakiem jak Wietnamczycy jedzą na ulicy przygotowane dania A w jakich warunkach . Nasza grupa rozpoznawcza zasiada przy plastikowych stoliczkach licznej knajpki Zamawiają zupę Gar na ulicy kuchnia tzw. otwarta konsument widzi co kupuje nawet można powybrzydzać poprosić o podroby. Kobita uwija sie w ukropie .Hacap (tzn. eliminacja zagrożeń) na ulicy .Gotująca zupa nalewana jest z gara do miseczek i …..kelnerka ,pewnie córka przenosi je na tacy lawirując miedzy motorkami na druga stronę ulicy, jedyne drogi jakie sie krzyżują to uliczne, nie ma to nic wspólnego drogami sanitarnymi czystej i brudnej .Pęd na ulicy, gwar, wszechobecne motobajki . Nasi twardziele próbują zupę Super uśmiechnięci, zadowoleni .Wszystko zjedzone. Do ulicznej knajpy niewiele potrzeba kawałek chodnika i miejsce na stoliczki oczywiście ważna jest lokalizacja .
St.Ins.D/S Sanitarnych Beti
———————————————————————————————————————————————————————
Czym to jeść
Może pałeczkami
Siódmy towarzysz podróży
Gorąco jak cholera, chłodzimy tyłki na schodach pod pagodą Thien Mu
Na plaży słońce praży i bladość ciał zanika….
Trzy wa…lenie wyrzuciło na plaży.
To nie wyścig pokoju . to powrót po plażowaniu.
Owocowy targ , flaszkę temu kto poda nazwy wszystkich owoców.
My już się nie zmieściliśmy
Wietnamski słoń trąbalski ???
Ćwiczenia Tai Chi w Świątyni Cesarskiej
Dziesięciu wspaniałych
Trzeba pomóc kobiecie
Po ile ryż Panie Jacku ???
Pozdrawiamy ekipe z Kolobrzegu!
Wlasnie sobie lezymy z Justyna i przegladamy wszego bloga. Przyjemnie tu.. Fajne zdjecia, ciekawie i z humorem napisane posty doskonale oddaja atmosfere wyjazdu. Wracaja wspomnienia, pojawiaja sie nowe plany, marzenia – co dalej, moze faktycznie Peru, albo Meksyk ktory tez polecaliscie..
Zobaczymy co czas pokarze, tymczasem pozdrawiamy cieplo i serdecznie zyczac Wam Wesolych Swiat i Szczesliwego Nowego Roku!
Mariusz&Justyna z Hoi An 🙂
Cześć
Fajnie że nas pamiętacie i czytacie nasze wypociny , co do planów my już kupujemy bilety do Meksyku nie czekając na to co czas pokarze.
Cieszymy się , że mogliśmy was poznać.
Pozdrawiamy
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku
Waldek, Basia, Marek, Kamila, Beata i Jacek z Kołobrzegu
Waldku, czytam i zatyka mnie. Serdeczne pozdrowienia dla całej ZAŁOGI.
Bądź pewny, że po powrocie zostaniesz szczegółowo „przesłuchany” i tym razem długopisem się nie wykupisz. Łykajcie nadal przygodę.
o do owoców na targu:
sali neng-durian
thanh long-pitaya
vai-liczi
nhan-longan
chom chom-rambutan
khe-oskomian
limonka
pomarańcza
mandarynka
granat
melon miodowy
melon zielony
cytryna
mango
a gdzie banan?
flaszka dla mnie he,hee
Sukienki są super!!! A spodnie są po prostu REWELACYJNE!!!
Wa … lenie na plaży jeszcze lepsze 😉
Bawcie się dobrze, a my – ( Dorcia z Michałkiem, no i Konrad też tu czasami zagląda ) z niecierpliwością czekamy na kolejny odcinek super przygody 🙂
Pozdrawiamy całą ekipę 🙂
Buźka dla Cioci i Wujaszka
Do mamusi:) : ale macie fajne sukieneczki na rowerach:) czy również kupione w jednym z azjatyckich butikow? Jeśli tak to też bym taka chciała np w takiej kolorystyce jak ma pani Kamila albo coś w turkusie:) bo u nas to nic ładnego na lato nie ma:) i pamiętajcie o jakiś ciekawych przyprawach:) pozdrawiam i caluje:) już niedługo widzimy się w domu:)
I jak przyjacielu handelek?Będzie na browarek?Fajna ta Huan Ho
Właśnie wróciłem z Adamem z portu, (montaż olinowania na KOŁ-149) temperatura może +5 stopni, wiatr, że hoho, zimno jak djabeł, mgła nad kanałem, Adamowi ciągle koszulka ze spodni wyłazi, szron ma na kręgosłupie, a Wy się na plaży smażycie? Ciężko to wytłumaczyć będzie.
Pozdrawiamy z domu (Kołobrzegu)
Marek, nie wyjada się ludziom z miski, przynajmniej w europie:)