Wieczorkiem w Bangkoku…

Wieczorkiem, pierwszego dnia naszej cudownej wyprawy, po kolacji zaszyliśmy się w pokoju Basi i Waldusia w celu sympatycznego rozluźnienia atmosfery… i tak drink po drinku robiło się  coraz bardziej miło, chłopcy zaczęli grać w karty… a my dziewczyny uderzyłyśmy na najbardziej rozrywkową jak się póżniej okazało ulicę w mieście. Khaosan  knajpka przy knajpce, sklep przy sklepiku i wszechobecne stoiska ze smacznym jedzonkiem. Nieopodal naszego hotelu znajdują się dwa lokale z których uderzała muzyka, ruszyłyśmy więc w tany co trochę zmieniając towarzystwo do zabawy… nagle pojawili się nasi panowie  Marek i Jacek bo Walduś, odpadł… po intensywnej grze w karty, dlatego też nie pamięta jak zakończył się sobotni wieczór…

W niedzielny poranek wszyscy spotkaliśmy się  na śniadanku w naszej hotelowej kafejce. Potem krótkie zakupy i dalej tuk tukiem (tuk tuk -miejscowy środek transportu, skrzyżowanie skutera z rikszą) pojechaliśmy zwiedzać Bangkok. Na początek kilka świątyń buddyjskich, przy jednej z nich ogromny posąg złotego Buddy stojącego potem Świątynia Buddy leżącego (pewnie jest jeszcze parę świątyń gdzie budda jest w różnych innych pozycjach)dlatego też postanawiamy obejrzeć coś innego więc ruszamy do jubilerskiej faktoria z przepięknymi wyrobami,  niestety mogłyśmy sobie tylko pooglądać ceny nie były zachęcające… i jeszcze wizyta w domu mody gdzie pan bardzo chciał zdjąć z nas miarę żeby dokonać uszycia odzieży… był bardzo rozczarowany brakiem zainteresowania z naszej strony (tutaj nie da się elegancko ubrać , czy jesteś świeżo wykąpany czy nie i tak za chwilę zaleją cię siódme poty). Na koniec rejs po kanałach i królewskiej rzece Menaman , z pokładu naszej łódki podglądamy  życie Tajów… slumsy,graniczą  z wieżowcami. Tajowie mający bezpośredni kontakt z turystami, na każdym kroku próbują ich oskubać… Można spojrzeć na nich z przymrużeniem oka, robią smaczne Pad thai (makaron z krewetkami, warzywami przyprawiany sosami), palce lizać!!!  Wieczorem opuszczamy pociągiem Bangkok, jedziemy w stronę Laosu… w oczekiwaniu na pociąg Walduś poleca zjeść loda kokosowego z czarną fasolą (ciekawy smak).

TukTuk podstawowy środek transportu w Bangkoku

Fota z parą królewską, bardzo popularną w Bangkoku.

Chwila skupienia , dziewczyny proszą Buddę o wybaczenie że nam dokazywały.

Posągi robią wrażenie , nie wiemy czy się bać czy się nie bać – pilnują wejścia do Marmurowej Świątyni.

Prawdziwi twardziele jedzą nie tylko szerszenie.

Rybki wiedzą co dobre

Stopy naszych kobiet po masażu , zgadnijcie , które są czyje.

Zdjęcie mówi wszystko… decydują się losy wyprawy -zostać w Bangkoku czy jechać dalej.

Modły do Buddy o pomyślność w czasie podróży

————————————————————————————————————————————————————————

Z kącika podróżnika

Czas to pojęcie  względne, i dobrze… jesteśmy   w  Laosie  dokładnie w stolicy Vientain, tu czas  płynie  nieco  inaczej… wolniej…woooolniej…woooooolniej… Podróż   z  Bangkoku  do   granicy w dość  przyjemny  sposób pokonaliśmy pociągiem, zawierając  międzynarodowe przyjaźnie  , a „vive la france” i…  jacyś  inni nasi  chwilowi  przyjaciele. Pokonanie  granicy  to bardzo ciekawe przeżycie ,”porwała” nas mafia graniczna załatwiająca visy  do Laosu, za jedyne 55 $ uwolnili nas i załatwili transfer  z Nong Khai  do Vientian. Mijamy Mekong, teraz  ledwie toczący swoje  wody  do Morza Południowochińskiego, rzekę  ,która daje życie milionom żyjącym  przy  jej brzegach. Mekong to jedna   z  największych  rzek świata ,4500 km. 6 państw po drodze ,miliony  hektolitrów wody i te niesamowite  zachody  słońca. Jeszcze  na  granicy  stajemy  się  bogaci   za  jedyne  200 dolców  zostajemy  milionerami…..teraz  już  chyba  nie  bo  obiad  kosztował  ze  330 tysięcy laków. Obiecałem  ,ze  napisze  o przesympatycznym  urzędniku   laotańskiej  służby  imigracyjnej, pierwszy raz  na  granicy  oddał mi  ktoś  pieniądze i prosił  by napisać  ,,ze tu  żyją  sympatyczni  i fajni  ludzie, muszę  kończyć  bo  zupa  stygnie …..

Wasz Pescador

————————————————————————————————————————————————————————

Kącik sanitarny  „TOALETY ŚWIATA”

Klimat nie sprzyja odwiedzaniu toalety. Po dwóch dniach mamy wrażenie, że „siusia całe ciało , a my nie specjalnie wyszukujemy  tych miejsc. Ale … w kafejce , gdzie jest darmowe wi fi  pierwszy raz doznałam szoku . Mój zmysł węchu już 10 metrów  wcześniej  czuł ten niezbyt przyjemny dla nozdrzy   zapach  moczu i nie wiadomo czego jeszcze .Dotarłam do …toalety …? a tam  muszla , wiaderko i  kubek do spłukiwania .Obrzydliwe , z toalet tych korzystają  kobiety i mężczyźni(  wiemy co faceci  trzymają podczas siusiania ) i ten kubek  w wiadrze  brr… brr… Docieramy do dworca, tam nikt nie odważył  się korzystać  z WC. Toaleta z pociągu  , i duże zaskoczenie  czysta i pachnąca  inaczej niż u nas. Męska ubikacja nie rozczarowała, dwie stopy w wiadomym miejscu i oczywiście pozycja na „Małysza” .

St.Ins.D/S Sanitarnych Beti

Categories: Azja 2012, Dziennik z wyprawy | 18 Komentarzy

Zobacz wpisy

18 thoughts on “Wieczorkiem w Bangkoku…

  1. „Apetyt rośnie w miarę jedzenia”, więc czekamy na dalsze wpisy 🙂 Bloga czyta się naprawdę super !!! Pozdrowienia dla Cioci Basi i Wujka Waldusia :))) oraz pozostałych podróżowiczów !!! 🙂

  2. JiZ

    Pozdrawiamy Was!!! Realacja z podróży prowadzona nienagannie. Super się śledzi Waszą przygodę. Pescadora od strony felietonisty jeszcze nie znałem. Super.
    Pozdrawiamy – Janeczka i Zdzichu

  3. Beata

    Po przeczytaniu komentarzy i obejrzeniu zdjęć jestem taka podjarana, że chyba nie zasnę. Wiktoria od razu rozpoznała stopy wujka Marka w akwarium z rybkami. Mówi ,że to te same co na kajakach. Zastanawiam się jak przeżyły to rybki. Zachwyciły mnie przysmaki typu „robaczki”, od razu poczułam jakiś dziwny niepokój w żołądku. Walduś- początek imprezy a ty zaniemogłeś. Ja rozumiem , to ten klimat. Kamilko, ja się o ciebie boję, te stopy jakby nie twoje. Bawcie się dobrze.

  4. Mania

    Widzę , że miło spędzacie czas i bardzo mnie to cieszy !
    U nas wszystko dobrze , bierzmowanie udane , jesteśmy grzeczni i nawet chodzimy do szkoły 😛
    Pogoda taka sobie często kropi ale no wiadomo jak to „piękna jesień”.
    A jak u was ?
    Tęsknimy i pozdrawiamy !
    Buziaki Mania

    • Kamila

      Hej Maniula! super ze jestescie grzeczni…u nas wszystko dobrze pogoda piekna…codziennie sie przemieszczamy w inne miejsce aktualnie jestesmy w Laosie. Pozdrawiamy Was serdecznie!!! Ucalujcie dziadkow…zagladajcie na strone!!! PA!!!

      • Mania

        No wiadomo czy my kiedykolwiek jesteśmy NIEGRZECZNI ? 😛
        To fajnie, że u was ciepło przywieźcie trochę do nas.
        U nas kropi deszczyk, czasami nawet leje !
        Właśnie z babcią Gienią czytałyśmy wpisy i oglądałyśmy zdjęcia 🙂
        Tęsknimy !
        Zaglądamy , zaglądamy nie tylko my.
        Pozdrawiam i całuję wszystkich Mania

  5. Jak zobaczyłem to zdjęcie ze stopami to pomyślałem że impreza na Phat Phong’u 🙂
    A właśnie czy Marek Was tam zabrał ?

  6. Piotrek i Magda

    Super się Was czyta. Szkoda tylko, że ta książka jest w odcinkach- już nie mogę doczekać się Was jutro. A ten piling rybkowy nie boli?! BRRRRRRR. Pozdrawiamy.

  7. Dominik+Joanna(Górlascy)

    Bardzo ciekawie się to czyta 🙂 Jedzenie w Tajlandi zapewne jest suuuperowe.Bardzo fajnie ktoś to redaguje.Czytając to myślałem że to Kac Vegas w Bangkoku(3) ,gdyż państwo są w Bangkoku ,
    a ten fragment tekstu… 🙂 ,,Nieopodal naszego hotelu znajdują się dwa lokale z których uderzała muzyka, ruszyłyśmy więc w tany co trochę zmieniając towarzystwo do zabawy… nagle pojawili się nasi panowie Marek i Jacek bo Walduś, odpadł… po intensywnej grze w karty, dlatego też nie pamięta jak zakończył się sobotni wieczór… ” 🙂 Bardzo pasuje do scenariusza 😛 Dobrze ,że panowie mają swoje opiekunki

    ~~~Dominik+Mama Asia :)(w wiekszosci Dominik)

    ~~~Dominik ,Wnikliwy Obserwator

    • Kamila

      Hej Dominik!!! Dzieki za mily komentarz!!! Prosimy o wiecej!!! Pozdrawiamy serdecznie Asie i Adasia!!!

    • Anonim

      Super wrażenia! Myślę że po powrocie wydacie jakiś tomik wspomnień. Trzymajcie się ciepło (z tym raczej nie będziecie mieli kłopotów) bo u nas bryyy szkoda gadać! Czekamy na dalsze relacje! Pozdrowienia dla wszystkich uczestników wyprawy. Ps. w sobotę Mariusz W. walczy o tytuł Mś z Władimirem K, a „nasza Barusia” w L.M zremisowała na wyjeździe z Realem 2:2.
      Pozdrawiam Krzysztof N

      • mama basia

        Anonim jest tak anonimowy ze nie wiemy kto to pisze…dobrze by bylo sie ujawnic

  8. darius1503

    Witajcie,zdjęcia super ale widzę że albo pijecie albo się modlicie.Toalety też bardzo fajne,a i Dominika mówi, że spodnie zajefajne…. Też takie chcę!!!!!!!!
    Darek i Domi

    • Kamila

      Hej kochani!!! Z ta modlitwa nie przesadzamy…w koncu to buddysci!
      Domi jaki kolor maja miec te spodnie? Buziaczki dla wszystkich!!!

  9. I jak Marek pierwsze wrażenia po środkach transportu i przemieszczaniu się z miejsca na miejsce ? bo tu miałeś największe obawy. A do sklepów gdzie szyją na miarę i złotnika to stały numer rikszarzy pewnie oni was zawieźli mają z tego dolę, wszędzie na świecie jest tak samo, ktoś chce sprzedać to ktoś musi kupić 🙂

  10. Wojtek

    No i cacy 🙂 Fajnie się Was czyta i dobrze że dajecie znać co się dzieje 🙂 Czekamy na dalsze wieści.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com.

%d blogerów lubi to: