Kilka dni spędzonych nad morzem minęło szybko ,dla porządku trzeba tylko odnotować , że Beatę i Jacka chciały zjeść szczury , a dokładniej ich plecaki , gdzie nieopatrznie pozostawili nasze żelazne zapasy żywności , zapasy trafiły do kosza , a w plecakach pojawiło się kilka dziur , teraz już mają swoją historię. W środę popołudniu wyruszamy autobusikiem do Pethein , przerzucają nas szybko i późnym wieczorem trafiamy do Agga Youth Hotel w Yongun . Nasz hotelik położony jest na skraju chińskiej dzielnicy . Gęsta , kilkupiętrowa zabudowa , pomiędzy przecznicami ulic piętrzą się stosy śmieci, kolejne uliczki mają swoja specjalizacje , są więc owocowe , tekstylne , żelazne , barowe , fryzjerskie itd. Wszędzie tłoczą się ludzie , jest ich tu ponoć ponad 5 milionów , odrapane fasady , rozlatujące się tynki , dziury w chodnikach , w które można schować się z przysłowiową głową i zalegające wszędzie stosy śmieci , dużo wałęsających się bezdomnych psów. W powietrzu zaś mieszają się zapachy , różne , czasami po prostu nos urywa. Gdzie nie gdzie spod warstwy brudu i zniszczenia można dostrzec piękno kolonialnej zabudowy. Pokonujemy kolejne kwartały , zmierzając do pagody Saul. Widoczna z daleka , złota , ośmiokątna , idealnie wpasowana w główne skrzyżowanie miasta , obrośnięta wokół małymi warsztatami , kramikami , na dziedzińcu dużo modlących się , pogrążonych w zadumie wyznawców starożytnego myśliciela , nauczyciela. Okrążamy stupę zgodnie z ruchem wskazówek zegara , tak jak nakazuje tradycja. Wracamy do pokoju zregenerować nieco siły , bo popołudniu chcemy zobaczyć Shwedagon Paya. Położona w północnej części miasta , na wzgórzu Singuttara , 58 mnpm. ,wybudowana pomiędzy VI-X wiekiem przez lud Mon , wielokrotnie niszczona i odbudowywana. Prawie stumetrowa zedi , czyli świątynia w kształcie odwróconego kieliszka , iglica zakończona parasolem pokrytym złotem . Paye pokrywa ponad 13000 płytek złota , o wadze ok 60 ton , najważniejsza zaś ozdoba to 76 karatowy diament , zresztą diamentów , szmaragdów , rubinów jest tu kilka tysięcy. Do świątyni prowadzą cztery wejścia. Wstęp płatny , musimy jeszcze zakupić longyi (spódnice) , bo mamy za krótkie spodenki , po chwili wędrujemy wokół przepięknej zedi otoczonej czteroma wieżami , pomiędzy osiem ołtarzy, gdzie wierni składają swoje prośby o zdrowie i powodzenie , każdy ołtarz odpowiada ich dniu urodzenia (bo tu przecież tydzień ma osiem dni) w drugiej linii jeszcze 60 małych stup , dużo posagów Buddy. Olbrzymi kompleks świątynny , miejsce , które odwiedzić chce każdy Birmańczyk , choć raz w życiu. Piękna legenda mówi , że Budda Gautama ofiarował swoje osiem włosów za ciasteczka ryżowe , są one teraz największym skarbem tego miejsca. Wędrujemy wokół pękatej zedi. Dużo ludzi , zdobi ołtarze , polewają figurki wodą , robią sobie pamiątkowe zdjęcia , palą kadzidełka. Świątynia przepięknie lśni w promieniach słońca. W ramach dobrego uczynku można też zamieść świątynny dziedziniec. Dziewczyny ustawiają się w tyralierze ze szczotkami w dłoni i zamiatają , my robimy im zdjęcia i żartujemy z miejscowymi. Zbliża się ten wspaniały moment , gdy dzień walczy jeszcze z nadchodzącą nocą , światło skrywającego się słońca , wydobywa magię , dajemy zaczarować się i my , to naprawdę piękne miejsce. Wracamy do naszej dzielnicy , łapiąc lokalny miejski autobusik , ścisk, ale wszyscy uśmiechają się do nas , starając pomóc . Dzień był męczący ,więc staramy się zakończyć go masażami , w Yangun nie jest to takie proste. W plątaninie uliczek odnajdujemy jednak salon , niezły wypas , miały być tylko masowane stopy, ale bierzemy godzinny relaksacyjny….cóż , lepiej chyba było zostać tylko przy stopach , nie mylić ze stupami. Z bolącymi , wymasowanymi plecami , wracamy , bo jutro o 6 rano rusza nasz pociąg do Bago.
Okiem obiektywu
Dziesięć stup , trzy złotka i dwa diamenty … bogata ta świątynia .
76 karatowy diament wieńczący koronę Shwedagon Paya
Czyż nie wyglądają pięknie na tle świątyni , ciekawe , będą sprzątać czy odlatywać…
Budda słabo czuwał nad nami , bo nad morzem szczury pogryzły nam plecaki…
Na dworcu rozkład jazy pociągów chyba był uszkodzony lub opanwał go bałwankowy wirus…
Dr. Hla Hla Yee już nazwiskiem zachęca do zdrowgo trybu odżywiania…
Za odpowiednią opłatą można uwolnić ptaszka ?
Najnowsze komentarze