Jezioro Inle , to drugie pod względem wielkości jezioro Mjanma,,ma 22 km długości,11 szerokości,jest bardzo płytkie, ze wszystkich stron otoczone górami,położenie na ok 800 mnpm , sprawia że noce i poranki mogą tu być zimne,wokół jeziora i na jeziorze mieszka ok 70 tysięcy ludzi. Rano Aye Ko wraz z wujem, czekają na nas przy hotelowym pomoście. Słońce dopiero wstaje, chłód poranka i pęd powietrza sprawia , że opatulamy się w koce znajdujące się na łódce. Na wodach kanału trwa już duży ruch, mało jest jeszcze tylko łodzi z turystami. Kończy się kilkukilometrowy kanał prowadzący do jeziora i dopływamy do tradycyjnie ubranych rybaków-artystów ,którzy pozują turystom do zdjęć. Jesteśmy sami więc starają się nas zaciekawić, pokazują złowione ryby, kosze –saki, kilka ostatnich zdjęć i płyniemy w stronę miejscowości Kaung Daing. Dziś tam odbywa się lokalny targ. Nad jeziorem w cyklu 5 dniowym organizowane są w około 10 miejscowosciach targi. Ten , który odwiedzamy jest rzadko odwiedzany przez turystów o czym świadczy znikoma ilość stoisk z pamiątkami, mnóstwo za to owoców, warzyw, mat potrzebnych do budowy ścian, ubrań, ryb, kurczaków ,koszy, kapeluszy i wszystkiego co zdolne ręce mieszkańców mogą wytworzyć. Zaczarowane widowisko ,pełne kolorów ,zapachów i smaków, jak zawsze trudno wyrwać Marka z takich miejsc, ale w końcu ruszamy dalej. Mijamy dziesiątki łódek rybackich. Rybacy uderzają wiosłem w wodę przed łódką by spłoszone ryby, uciekając wpadały w ciągnięte z tyłu sieci. Przepływamy obok plantacji ,bo duzy obszar Inle to pływające ogrody ,gdzie uprawiane są różne rośliny, w szczególności pomidory. Ze względu na dobrą(ok 2 $ za kilo) cenę są rozwożone na całą Birmę. Łódź tnie wody jeziora, dopływamy do małej manufaktury gdzie wytwarzane są lokalne tekstylia, zadziwiającym materiałem są włókna lotosu, uzyskiwane ręcznie. Z przędzy tka się piękne szale, koszule. Do stworzenia jednego szala potrzeba 4000 łodyg i wytwarza się go w miesiąc stąd astronomiczna cena 100 $ i wzwyż za produkt. Raczej nie zostaniemy klientami tej fabryczki. Oglądamy tkalnie, słuchamy objaśnień dotyczących kolorowania tkanin i uzyskiwania lokalnego wzoru. Dziękujemy i płyniemy dalej tym razem do fabryczki tytoniu. Tu dowiadujemy się, że papierosy robione na zimę mają inny mocniejszy smak, a te na lato są słabsze i zawierają więcej nut owocowo-kwiatowych. Palimy anyżowe ,niezłe, spróbujecie jak szczęśliwie wrócimy. Teraz czas na kobiety -żyrafy. Podpływamy do następnej miejscowości, przy krosnach siedzą trzy Panie z plemienia Padung, każda ma na szyi z 10 kilo obręczy , wykonanych ze srebrnego drutu, chętnie pozują nam do zdjęć, sa przecież wabikiem mającym ściągnąć do centrum z pamiątkami turystów. Na całe szczęście jesteśmy sami i możemy chociaż sobie wyobrazić ,że jesteśmy w ich rodzinnej wiosce. Upał daje się nam we znaki ,ruszamy kanałem do Indein. Pokonujemy stopnie wodne. Jest niski stan wody i kilka raz chłopaki pomagają naszym przewodniką sciągąc łódkę z mielizny. Kanał poszerza się i wzbogaca w wody. Inn Dein, znane jest z dużego targu i przede wszystkim z zespołu 1054 pagód, do kompleksu prowadzi malownicza kilkusetmetrowa zadaszona kolumnada. Gra światła ,przenosi nas w świat baśni 1000 i jednej nocy. Zwiedzamy stare , rozsypujące się ceglane pagody i podziwiamy setki odnowionych. Szpikulce pagód wbijają się w niebieskie niebo, a umieszczone na koronach kołysane wiatrem blaszane liście dzwonią na pochwałę nadziei ,ze tam gdzieś za horyzontem, za ściana, jest następny horyzont…..i następny, następny. Wracamy na jezioro ,tym razem zaskakując ze stopni wodnych, jeszcze tylko obiad w lokalnej knajpie na palach, kąpiel w jeziorze i Aye Ko odstawia nas na hotelowy pomost. Żegnamy się zabierając adres, obiecując że jeśli jeszcze kiedyś tu trafimy to odwiedzimy go. Za godzinę mamy autobus ,który zabierze nas do Yangun.
Z kącika podróżnika Birma cz.1
Jest parę miejsc na świecie , do których trzeba się spieszyć, bowiem zmieniają się na naszych oczach. Do takich państw należy ok. 60 milionowa , zajmująca dwukrotnie większą powierzchnię niż nasz piękna Polska Birma lub Mjanm lub Myanmar . Wszystkich tych nazw używa się , która jest prawidłowa , kto to wie ??. Dlaczego ten kraj z każdym rokiem odwiedza więcej turystów , dlaczego często w niewygodzie pokonują birmańskie drogi ? dlaczego płacą więcej niż w innych krajach regionu za hotele ? dlaczego nie zniechęca ich wszechobecny bałagan, brud, chaos ?. Pewnie niedogodności te rekompensuje im widok wspaniałych pozostałości dawnych pagód Mandalay , Yongoon , ceglanych świątyń Bagan (Pagan) , magia jeziora Inle , smak birmańskich potraw, a przede wszystkim niesamowita uprzejmość mieszkańców Myanmar i wszech obecnie brzmiące mingalaba (witaj) . Każdy z nas ma pewnie w sobie duszę odkrywcy , gdy popołudniowe słońce zaciera kontury , złoci trzcinowe dachy skromnych chatek , kładzie się długimi promieniami światła na zielonych polach ryżowych , czy też spalonych żarem pustkowiach , wydobywa kolorowe stroje mieszkańców , wydobywa posągowe piękno tutejszych kobiet z gracją noszących na głowach duże ciężary, giną gdzieś wątpliwości i cieszymy się ,że możemy tu być . Jeszcze niedawno można było do Birmy dotrzeć tylko przez dwa lotniska Rongun i Mandalay . W zeszłym roku na fali zmian , które trwają od kilku lat otwarto kilka przejść lądowych , w tym cztery z Tajlandią .Chyba najłatwiej zorganizować sobie wyjazd do Birmy , lecąc najpierw do Bangkoku . Bilet z i do Berlina to koszt ok 2-2,5 tys , dalej lot do Rangun lub Mandalay , koszt ok.60-100 $ , główni przewoźnicy to AIR ASIA , THAI AIR . Polacy odwiedzający ten kraj potrzebują wizy . Ponieważ w Polsce nie ma ambasady birmańskiej , najłatwiej (choć najdrożej) skorzystać z agencji pośredniczących i wyrobić wizę w Berlinie . My wyrabiamy sprawnie wizy w Bangkoku , wydana w tym samym dniu to koszt ok 140 zł , od niedawna można również uzyskać wizę elektronicznie(50$) , ale wtedy możemy wybrać tylko lotniczą możliwość dotarcia do Mjanmar . Najlepsza pora do odwiedzin Birmy to listopad,grudzień,od marca jest bardzo gorąco , a w maju rozpoczyna się pora deszczowa . Miejscowe pieniądze to kyaty , 1$ w czasie naszej podróży był wymieniany na 1040 kyatów , dolary muszą być w bardzo dobrej kondycji , nie pogięte,nie popisane , największy nominał to 10 000 (takie otrzymałem w czasie naszej podróży),wymieniając więc kilkaset dolarów,otrzymujemy gruuuby… plik banknotów . W wielu miejscach , w szczególności za hotele , transport , pamiątki można płacić dolarami . Kraj zdaje się w zasadzie bezpieczny, choć w związku z nie uregulowaną sytuacja , udostępnionych jest do zwiedzania ok 20 % obszaru,pozostałe tereny są dla turystki zamknięte , lub wymagają specjalnych zezwoleń . Birma ma bardzo kiepską infrastrukturę drogową . Jedyna lepsza droga łączy 5 milionową do 2005 roku stolice kraju Yangon (Rangoon) z drugim pod względem ludności Mandalay (ok 1 mln. mieszkańców) . Pozostałe drogi są w kiepskim stanie , dlatego też pokonanie 200-300 kilometrów zajmuje 6-10 godzin . Autobusy w Birmie to podstawowa sieć transportu . Dworce zlokalizowane są najczęściej na obrzeżach miast . Same pojazdy mogą mieć 50 lat,ale mogą też być w miarę nowoczesnymi wyposażonymi w wygodne fotele sypialne , klimatyzowanymi busami . Ceny przejazdów to Mandalay –Bagan 10-11 tys kyatów , Bagan –Inle tak samo , za VIP BUS z jeziora do Yangun płacimy 22$ . Jadąc autobusem warto wyposażyć się …..w ciepłe ubrania i śpiwór , nadmierne używanie klimatyzacji , może wprowadzić w stan hibernacji , oraz…w korki do uszu , bo godzinami głośno puszczane buddyjskie mantry , lub dla odmiany miejscowe birma-disco , mogą naruszyć naszą wewnętrzną równowagę . Autobusy wyruszają w drogę najczęściej w porannych godzinach 6-8 , albo w mocno popołudniowych 17-19 , sprawia to , że często docierają na miejsce o 3-4 rano , masakra. W kiepskim stanie jest sieć birmańskich dróg żelaznych,co przy trudnościach terenowych wpływa na długość przejazdu , pociągi przemieszczają się 30-40 km/godzinę , występuje kilka klas wagonów , łącznie z sypialnymi . Najbardziej popularny środek transportu to oczywiście motorek ,dla turystów zaś rowery . Ruch jest bardzo chaotyczny (jak we wszystkich sąsiednich krajach) ,dodatkowo chociaż ruch jest podobnie jak w Polsce prawostronny, to jednak prawie wszystkie samochody posiadają kierownice po prawej stronie, wynika to z pewnego rodzaju tradycji , ruch prawostronny został wprowadzony przez rządzącą huntę wojskową kilkanaście lat temu , administracyjnie w ciągu jednego dnia, nie ułatwia to kierowcom manewrów wyprzedzania , ale Birmańczycy traktują to jako coś zupełnie normalnego . Na drogach widać mnóstwo starych pojazdów ,ciągników, ciężarówek . Wszystkie mają pozdejmowane z silników blachy zabezpieczające tak że widać całą armaturę , oczywiście najczęściej zapakowane są po niebo (po dach to za mało powiedziane) . Hotele w Mjanmar są droższe niż we wcześniej odwiedzanych przez nas krajach i średnio za bardzo średniej klasy hoteliki płacimy ok. 35$ za dwójkę/noc/śniadanie . Bardzo drogo jest nad zatoką bengalską , ceny zaczynają się od 30 $ za kiepskie pokoje , a w resortach osiągają 300 $ . Energia elektryczna to często luxusowy towar , co prawda nasze wtyczki pasują , ale często występują braki prądu , a w Ngwe Saung , żarówki świecą się od 6 popołudniu do 6 rano,zasilane generatorami . Trochę informacji praktycznych,whisky i miejscowy um !!! to ok 2-3$ , wyższa półka Golden Royal Whisky to 6 $ , piwo Myanmar butelka 0,6 litra w knajpie 1,7-2$ , w sklepie 1,2 $ , trochę tańsze jest piwo Mandalay , piwo kuflowe ok.0,6 $,woda ½ litra o,3 $ , zupy i właściwie większość dań z kurczakiem lub wieprzowiną ok 1,5-2,5 $ , sałatka z liści herbaty (bardzo smaczna) ,l ub długiej fasoli ok 1$ , za owoce płacimy ok 1-2$ za sztukę , ananas , arbuz .Bilety wstępu łączony do Mingun i Sagaing 3$ , łódka do Mingun 5$/osoba , Mandalay można zwiedzać wykupując jednorazowy bilet combo za 10$ , za zwiedzanie wszystkich świątyń Bagan 20$ , posiadanie biletu jest sprawdzany na najbardziej popularnych widokowych pagodach, za możliwość tygodniowego pobytu w obszarze Inle Lake płacimy 10$/osoba , kapelusz pleciony z liści palmy 1$ , tyle samo za kokosa w Ngwe Saung , motorki wypożyczamy od lokalsów na całe popołudnie za 6$ sztuka , za moto rowerki w Bagan 6$ cały dzień , rower 1,5$ , wynajęcie łódki na całodniowe pływanie po Inle to 18$/łódź/6 osób.
Pescador
Okiem obiektywu
Rybacy bardzo chętnie pozuje do zdjęć niczym akrobaci…
Podczas pływania trzeba uważać na hipopotamy 🙂
Bardzo oryginalna torebka szamana jedyne 100 $ , na drugim planie szaman…
Obręcze kobiet żyraf są naprawdę ciężkie ta ma z 6 kg …
Wiele stup pozostawiono bez opieki . ile lat jeszcze postoją ???
Niektóre z nich zachwycają nawet dzisiaj mimo swojego stanu…
Jeden z piękniejszych posągów buddy schowany w ruinach jednej z nich …
Obsługa robi co może aby uchronić te zabytki od zapomnienia…
Cześć kochani,
super foty,widać że bawicie się wyśmienicie i tak trzymać!
Panowie w niedzielę gramy z Irlandią , proszę zakupić więcej „wody ognistej” i trzymać za naszymi kciuki a dziewczynki wysłać na DUŻY shopping .U nas wszystko w porządku , pogoda ok tylko słońca brakuje,trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia – już nie długo.
pozdrowienia od Ewci i Pati
papatki
Cala przyjemnosc po mojej stronie:) niecierplieie wyczekuje nowych wpisow I zdjec. A bloga czyta sie swietnie, jest napisany ciekawie az ciezko sie oderwac . Dzieki za pozdrowienia.
A mamusia jak zwykle coś sprząta 🙂
Monika bardzo dziekuje z wpisy na naszym blogu pozdrowienia od całej ekipy
Jacek wygladasz rewelacyjnie jako szaman:)