Lądujemy na Galapagos a konkretnie na wyspie Baltra , mocne uderzenie ciepła od razu daje nam do zrozumienia że będzie gorrrąąco… wokół wszystko suche jak pieprz jedynie setki kaktusów i wulkaniczne skały. Przechodzimy procedury wjazdowe, i opuszczamy tą nieprzyjazną wyspę ,najpierw kilka minut autobusem , później promem wąskim przesmykiem pomiędzy wyspami i lądujemy na Santa Cruz, negocjacje z właścicielami pickapów i po około pół godzinie docieramy do miasteczka Puerto Ayor , które zaplanowaliśmy jako naszą bazę wypadową , jest cholernie gorąco, już próby znalezienia hotelu uświadamiają nam , że jest tu drogo,, nawet bardziej niż drogo, bardzo …….drogo, cóż w końcu to jedyne tego typu miejsce na świecie po prostu GALAPAGOS, wyspy zaczarowane. Czytaj dalej
Najnowsze komentarze