Powoli w stronę Meksyku

DSC03950Pełni oczekiwań i żądni nowych  wrażeń ,chłopaki  biegną w poszukiwaniu przystani z łodziami  i….. jak  zawsze  gdy  człowiek  ma do  wydania  parę  groszy  to znajdzie  się  zaraz  ktoś  kto je  od  ciebie  weźmie  ….po  30  metrach znajduje  nas  travelmen   -Sergio, z najlepszą  propozycją  na świecie ,po długich  negocjacjach  Marek  płaci  50% procentową  zaliczkę i …..zaczyna  dobrze  padać ,podejmujemy  jednak próbę. zwiedzamy  twierdze San Filipe, wyspę  ptaków i  ruszamy  naszą łódeczką w stronę  Livigstoon, kap,kap…kap, jeszcze  próbujemy, ale  w  końcu  poddajemy  się.Ruszamy w stronę  Antiqua de Guatemala, miasto muzeum, dawna  stolica prowincji  kolonii hiszpańskiej Guatemali , nękana przez trzęsienia  ziemi , opuszczona  w  XVIII wieku ,pełna  wspaniałych  pałaców i kościołów, częściowo  zburzonych, niska  zabudowa ,sto kolorów ,niebieski,  zielony, żółty, biały, ceglany……, na ulicach  barwny  korowód mieszkańców ,w bajecznych  dla nas  strojach, lokujemy  się  w  starym konwencie San Lucia, skromne pokoje-cele, kapitalna  atmosfera. Realizujemu  imprezę urodzinową Darka, nasz kolega  zabiera nas do lokalnej knajpy   gdzie smakujemy  różnych wymyślnych  dań ,jedni trafili lepiej  drudzy  jeszcze lepiej, przenosimy  się  do naszego klasztoru ,rozkręcając imprezę ,oj działo  się  ,działo, zwłaszcza  ponoć  po  naszym  wyjściu ,jubilat    chyba  zadowolony. Rankiem polujemy  na  śniadanie,  i zwiedzamy  rynek, naprawdę piękne  miejsce, czadowe, takie , które gdzieś  tam  trafia  na  listę tych  ulubionych, pełni  wrażeń, ruszamy w  stronę jednego z czterech górujących  nad  Antiquą  wulkanów , konkretnie  Pacay,po godzinie  „wdrapujemy”  się  naszym  rumakiem  na zbocze  na wysokość 1800 mnpm., i rozpoczynamy  wędrówkę  w stronę krateru, oj nie jest   łatwo, za nami prawie „pchając”  nas  pod  górkę podąża grupa  kowbojów oferujących nam  konie, jesteśmy twardzi, jeszcze  100 metrów jesteśmy twardzi, jeszcze 50 metrów jesteśmy  twardzi, nasz  „boss”w końcu wsadza nas  na  konie   …. i jakoś   ruszamy, śmiechu  co  niemiara, ostatnie kilkaset metrów przedzieramy  się  przez hałdy  żużlu  i  zastygłej lawy. Nasza przewodniczka pomaga nam prawie „dotknąć” WULKANU „,gorący ,zapala zebrane  wcześniej gałązki jest  naprawdę ciekawie, wracamy na  naszych  konikach, wszechobecny wulkaniczny kurz, gorąco, nasi  kowboje  trochę  „poco-loco” słowem  szaleni, klimacik super, ogarniamy  się troszkę, otrzepujemy ubrania, przecieramy twarze i dalej  w  drogę  do   jeziora Atitlan i kultowego Panajachero, docieramy dość późno, pierwszy  hotel, ponoć dupy  nie  urywa(Waldek)godzina  poszukiwań…. i  wracamy  do  pierwszego hotelu, szybki  wypad  do miasta  na  kolacyjkę i…….tekilka….i spać.

marek blogZ kącika podróżnika

Guatemala, Guatemala, marzenia się spełniają, jestem  z pokolenia” Tomka Wilmowskiego” A.Szklarskiego ,i gdzieś tam kiedyś byłem już  we  wszystkich  miejscach świata  dzięki Panu Alfredowi, później  wędrowałem palcem  po mapie, teraz  szukam  zrozumienia siebie-ja szukam świata  w  sobie. Kraj różnych kultur, wysokości, mieszkańców, półocno-zachodnia część porośnięta dżunglą z królującym na mapach turystycznych Ticalem-cudem inżynierii dawnych ludów Mezoameryki, po przeciwległej stronie  górzysta kraina usiana wulkanami, z fascynującym miastem-muzeum Antiqua de Guatemala. Guatemala liczy ok110 tys , powierzchni i 22miliona mieszkańców, to najbardziej indiański kraj  ze  wszystkich państw Ameryk,45 % to rdzenni mieszkańcy, ok 40% meksykanie  ,reszta biali  i  trochę(2%)czarnoskórych Grifuna, język urzędowy hiszpański i jeszcze 22 narzecza indiańskie, pieniądz   quetzal-1$=7,5 q. Dawna kolonia hiszpańska,od  lat  70-tych nękana  30 letnią wojną domową, kraj piękny, leżący póki co trochę  na uboczu szlaków turystycznych, myślę  że w mojej pamięci  jego  symbolem  pozostaną wszechobecne ,kolorowe  jak rajskie ptaki stare schoolbusy, tutaj zwane chicenbus, co kierowcy tych pojazdów dokonują na  drogach  usłanych tumu losami,(taki leżący „policjant”w lokalnym różnorodnym wykonaniu) przechodzi  wszelkie wyobrażenie. Kraj kawy, ananasów, dyni, kukurydzy, fasoli, białej i żółtej ziemi, .Dużo policji  i wojska na drogach, widać demokracja  musi jeszcze być  wspierana jako  najlepszy  z  systemów karabinami, a może jest  po  prostu  niebezpiecznie, ceny standardowe, piwo ok 7-8 q(1$),za hotel taki sobie   we  Flores płacę za dwójkę 230q,za  wejście  do  parku  narodowego Tical extranjeros-150 q(jeszcze kilka lat temu 50q)lokalni 20 q, wejście na Pacay 50q,hotel   w konwencie  w  Antiqua-180 q, bułka  na  śniadanie w barze 16q-15centymetrów,konie na wulkan(tam i z powrotem-targując się)  120q,benzyna  sprzedawana  w  galonach ok 32q,maska  na targu  w Chicha-50-60q ja za tyle  wytargowałem, pizza w Panajachero średnia 65 q. Drogi takie sobie ,a  nawet  można powiedzieć ,że kiepskie, trochę wijących  się tysiącem  zakrętów dwupasmowych  szos, raszta usłane dziurami,i innymi przeszkodami szlaki  na  ,których  naprawdę  trzeba uważać. Ale przecież  wędrowanie jest  w  nas….

Vamos Amigos.

DSC03807Twierdza San Filipe prezentuje się wspaniale . kiedyś broniła dostępu do portu przed piratami

DSC03848Widok z okna twierdzy

DSC03835

Armaty stoją tutaj do dzisaj , u nas pewnie już by były na skupie złomu.

DSC03802Ci to się urządzili , marzenie ….

DSC03880Podobno lada dzień mają odlatywać na zimę do Polski

DSC03786Zupa o której tak wiele się pisało  ale oceńcie sami

DSC03928 DSC03927

Ciężko ich dogonić ale dwa  udało nam się zfotografować

DSC03950Trzy wulkany przepięknie górują na miasteczkiem , w Gwatemali jest ich podobno 33

DSC04063Tak tam musimy się wspiąć

DSC04054A właściwie to konie musza się wspiąć

DSC04059Niestety konie nie chciały dalj jechać   dlaczego???

DSC04091Wizyta w kraterze , pomyśleć że kiedyś tryskała tędy lawa

IMG_2256

W oczekiwaniu na er…….upcję

DSC03972Oczywiście wspieramy tutejszą straż pożarną tutaj nazywają się bomberos.

DSC03985Krzesła to tutaj mają duże

DSC03977Tradycją przed Świętami jest usypywanie z drobnych ziarenek wspaniałych wzorów.

DSC03965

A wiemy to wszystko dzięki Markowi

DSC03945Urodziny Darka obchodziliśmy w przepięknej tradycyjnej Knajpie , podobno jadł tu Clinton

Categories: Ameryka Środkowa 2013, Dziennik z wyprawy | 5 Komentarzy

Zobacz wpisy

5 thoughts on “Powoli w stronę Meksyku

  1. Anonim

    Piękne zdjęcia, dziewczyny opalenizna cudowna. Po powrocie do domu będziecie wyglądały jak niezwykłe zjawiska w środku zimy. Ciepło robi się na sercu kiedy ogląda się takie widoki i tak uśmiechnięte twarze. To piękne , że realizujecie swoje marzenia. Jesteśmy z wami myślą i sercem.
    Bawcie się dobrze, uważajcie na delikatne części ciała by ich nie przypiec i na pająki bo wyglądają strasznie. Beata i Darek S.

  2. Z.H

    Nie mam pomysła na wpis ale ślędzę Wasze poczynania z uwagą, wracając do domu nie zapmonijce zabrać również ładnej pogody i ciepła. Pozdrawiam ZH

  3. Bodzio

    Wtorek,7,50 śnieg pada jak w Himalajach,drogowcy zaskoczeni jak zawsze,TRAGEDIA , chcemy już wiosnę

  4. arasie

    Teraz w tej knajpie będą mówili,żę jadało tu 8 POlaków,mam nadzieje że wzieliscie wysokie zimowe buty,u nas spadło 30 cm sniegu i ciągle pada,przepis na zupę macie?Zawsze można spasc z wysokiego stołka,pozd .

  5. Zupka super, wygląda jakby sama z talerza chciała wyjść:)
    Delektujcie się ciepłem bo u nas zgnilizna i zimno.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com.

%d blogerów lubi to: