Bali – Wyspa Bogów

Bali Świątynia Pura Tirta Empul

Marząc  o  egzotycznych ,rajskich  plażach o wspaniałym leniuchowaniu ,myślimy  często, ech… polecieć na Bali. My  właśnie lecimy, bezchmurne nocne niebo, dobrze widać największy wulkan wyspy (po indonezyjsku – gunung) Agung , jego ponad trzy kilometrowa wysokość robi wrażenie.

Świątynia Pura  Taman Ayun

Bali to najbardziej znana z wysp Indonezji ,niezbyt wielka, ok. 145 na 80 km ,oferuje świetne  zabytki i fantastyczną przyrodę, kilka wulkanów, piękne pola ryżowe, liczne świątynie (ponoć 20  tys.), wspaniałe legendy, przyjaźni ludzie, ciekawa kultura,

Ogoh Ogoh

pełna niezwykle dla  nas egzotycznych  świąt .Bali jest zamieszkała przez ok. 4 milionową populacje i jest samotną (trochę naciągam) wyspą hinduizmu na morzu islamu. Lądujemy późnym wieczorem w Denpasar, szybciutko transferujemy  się do naszego hotelu w Legian, dużo spokojniejsze od mega popularnej Kuty,  nocujemy w Swiss –Bali hotel ,na dachu  basen z przelewająca się wodą  robi wrażenie.

Świątynia Pura Tanah Lot

Tymczasem cieszymy się chwilą, że udało się dotrzeć, odrobina przywiezionej z Singapuru whisky, relaksuje, niepokoi tylko coraz  dokuczliwy kaszel (ponad normalny standard) Waldemara. Pierwsze wrażenie nieco rozczarowuje, gdzie tam tym plażom do naszego Grzybowa, woda ciepła , fajna,

Bali Pola ryżowe

Ocean  indyjski  groźnie  faluje, próbując porwać  w swe odmęty zbyt  śmiałych pływaków, za to  surferzy  mają  używanie.

Dzień mija pod znakiem leniuchowania, dla nas tu  jest trochę za turystycznie, brakuje ulicznych lokalnych  barów, jest  za „biało”. Rano  ruszmy na podbój  wyspy na wypożyczonych skuterach. Wyjazd z  mega polis Denpasar, Kuta, Sunar okazuje się nie lada wyzwanie ,zwłaszcza , że  i  strona  jazdy  dla  nas niecodzienna, ale dajemy jakoś radę  i w  końcu wyjeżdżamy w  prowincję, jest  naprawdę  upalnie , mkniemy przez zielone pola ryżowe, małe wioski, podziwiając fantastyczną architekturę. W każdym obejściu, otoczonym finezyjnym murem, jest kilka małych świątyń , bramy na posesje to  istne dzieła sztuki, czasem trudno rozeznać ,czy to dom, czy też świątynia. Po drodze widzimy  konstruowane „ figury „ demona Ogoh Ogoh,

Luwak (cyweta) producent kawy Kopi Luwak

za dwa tygodnie w przeddzień święta Nyepi, te  kilkumetrowe robione z papierowej masy potwory będą niesione w procesjach przez balijskie wioski  i  miasteczka , później spalone ,a  jeszcze później całe Bali skryje się przed demonami w ciszy.

Kwiatuszki…

W Dniu Ciszy – Nyepi , całe  Bali wygląda  jak wyludnione, wszyscy kryją się w domach, nawet  turyści proszeni są  o pozostanie w hotelach , ograniczone korzystanie z światła i zaciąganie kotar, zamknięte jest na ten jeden dzień międzynarodowe  lotnisko.

Bali Świątynia Pura Tirta Empul

Robimy  ok. 30  km  i docieramy do  Pura  Taman Ayun , piękna świątynia , otoczona zadbanym ogrodem z finezyjnymi dachami świątyń , ruszamy dalej zatrzymując się co kilka kilometrów , bo  piękne widoki , piękne świątynie , przydrożne warungi (bary) , gdzie  można zjeść wszechobecne nasi i mee goreng , czyli ryż  i makaron smażony , smaczne  i  bardzo tanie . Zwiedzamy kolejne plaże , by w końcu dotrzeć  na  zachód  słońca do Pura Tanah Lot , jedna z najważniejszych i  najczęściej odwiedzanych świątyń  Bali , maleńka świątynia położona na skale ,

Taniec stanowi nieodłączny element kultury Bali

podczas przypływu  na kilka godzin staje się wyspą , malownicze miejsce lecz zadeptane przez masową turystykę , fajne zamknięcie dnia , pozostaje nam  tylko wrócić do hotelu , co okazuje się nie takie proste , gubimy się w  jednokierunkowych ulicach  Kuty i  przebijamy się przez olbrzymie korki , dopiero teraz doceniając nasz zaciszny Legian .

Po śniadaniu organizujemy vana , jakoś  upychamy  się  w  niego  i  ruszamy w drogę do  Ubud . Miasto ma opinie kulturalnej stolicy wyspy i rzeczywiście na  to zasługuje , po drodze  pozwalamy  się zawieść na plantacje kawy luwac , ale uwięzione w klatkach zwierzątka,

Przystojnym mężczyznom we wszystkim ładnie…

które mają przerabiać  ziarna kawowca , nie przekonują nas do zakupów  i podążamy dalej . W Ubud  ,oczarowani Sri Bungalows Ubud , trochę się targujemy o cenę , ale  dziewczyny by nam nie wybaczyły i miały by  racje , bungalowy , pomiędzy nimi pola ryżowe , dzikie kaczki , rechot żaby, piękne baseny i fontanny, super miejsce . Sprawnie kwaterujemy się  i ruszamy zwiedzać okolice…  oczywiście  skuterkami . Ubud  to niesamowite miejsce , wszędzie  są  galerie sztuki , wyjeżdżając  z  miasta  mijamy setki pracowni lokalnych artystów. Mijamy zielone tarasy ryżowe , wioski i w końcu z granatowych chmur zaczyna padać , lać , spada ocean wody ,

Grobowce Królów – Pura Gunung Kawi

uwięzieni w wioskowej  świątyni , mamy okazje posłuchać koncertu przygotowujących się do procesji chłopców , walą w bębny, pokrywy , mosiężne dzwony , czad  i tak  przez prawie 2 godziny , uzbrojeni w przeciwdeszczowe ubranka , ruszamy dalej , docieramy do Pura Tirta Empul . Została zbudowana w X wieku wokół gorącego źródła , które do dzisiaj bulgoce na dziedzińcu świątyni. Balijczycy przychodzą do świątyni, by odbyć rytualną kąpiel . Przypomina to trochę kąpiel Hindusów w Gangesie , jest  bardzo  malowniczo, obowiązkowo musimy założyć tradycyjne sarongi (prostokątne chusty osłaniające nogi).

Pura Gunung Kawi

Jeszcze udaje się nam dotrzeć do  nieodległego kompleksu Pura Gunung Kawi , świątynny kompleks wykuty w X wieku w skałach zbocza malowniczej doliny, na obu brzegach płynącej doliną rzeki. Do świątyni prowadzi kilkaset kamiennych schodków. Cała dolina jest otoczona pięknymi tarasami ryżowymi . Wracamy bo jeszcze wieczorem o 20 mamy zaplanowane wyjście do  pałacu królewskiego , codziennie można  tam zobaczyć tradycyjne balijskie tańce.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przy akompaniamencie kameliowej orkiestry ,barwni tancerze przez ruch , mimikę twarzy , ruch gałek ocznych wyrażają gamę uczuć i emocji , uf  to  był  długi dzień.

Żegnamy piękne Ubud  i  po dwugodzinnej  podróży zatrzymujemy się w zatoczce Jemeluk , koło  Amed , kamieniste plaże , piękna woda , niestety co okazuje się bolączka Indonezji pełna pływających śmieci . Zostajemy bo blisko do wulkanu Angung i miejsce jest znane z dobrych miejsc  nurkowych, cicho  i  spokojnie, mieszkamy w homestay na plaży , parasol ,

Żona prosiła aby skoczył skuterkiem po jakąś rybę na kolację… a to się zdziwi !

leżak , prosta dobra  domowa kuchnia , pływ i prąd zabiera śmieci w głąb oceanu , łapiemy oddech po kilku  intensywnych dniach. To już Prawie koniec naszej  przygody z Bali, wracamy do Sunar , a  następnego dnia raniutko lecimy na Flores.

 

Categories: Dziennik z wyprawy, Indonezja 2018 | Dodaj komentarz

Zobacz wpisy

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.