Vińiales ,czyli tam gdzie koń nie działa

Iiihhhaaaaaa...

Iiihhhaaaaaa…

Autobus wlecze  się niemiłosiernie ale  w  końcu  szczęśliwie docieramy do  doliny Vińiales, małe miasteczko położone jest  o 27  km od prowincjonalnej stolicy Pinar del Rio, usytuowane pomiędzy  przepięknymi  pagórkami, w otulinie pysznej  zieleni w całości  wraz z doliną stanowi  park  narodowy. Po małych trudnościach, znajdujemy najlepsze  casy  w  tej  podróży i o dziwo najtańsze, nasi  gospodarze potrafią  dbać o  gości i  przez  dwa  dni karmią  nas  wybornie i  pomagają  lepiej  poznać lokalną  kuchnie, są również pomocni  w  organizacji  wszelkich  spraw.

Viniales - wioo... koniku

Viniales – wioo… koniku

Marek przygotował dla  nas niespodziankę( początkowo obawiał się linczu…) , zwiedzamy park  narodowy  z  siodeł końskich . Waldemar pomimo choroby  , mocno  zaopatrzony w  papier do  d.., również  bierze  udział  w  naszej przygodzie. Dziewczyny  wiele  wybaczają skoro   przewodnikiem okazuje  się  przystojny  Pedro, koniki nasze  to Mojito, Cuba Libre, Coco Loco, Carmelo, Pepe i Chica Chica.

Viniales - wspaniała zieleń i wspaniałe widoki

Viniales – wspaniała zieleń i wspaniałe widoki

Nasz  przewodnik  twierdzi ,że działają semiautomatic (półautomatycznie), ale rzeczywistość czasem  potrafi  zaskoczyć, np. Cuba LIbre naszej  dzielnej  amazonki  Beaty czasem uparcie stawal i  było  słychać  …..Jacek  zrób  coś  koń mi  nie  działa…, na całe  szczęście Pedro  „naprawiał” konia  i  ruszaliśmy  dalej. Przecudna  trasa  wiodła  cholernie  błotnistymi  dróżkami i  brawo  dla wszystkich , że  sprostali  zadaniu. Przez  pięć godzin, odwiedziliśmy małą jaskinie, jezioro, poznaliśmy  metody  uprawy i palenia  kawy (próbując co  nieco , zwłaszcz  z odrobiną miodu była wyborna), przeszliśmy krótki  kurs jak  należy uprawiać ,

Viniales - widzieliśmy też indian

Viniales – widzieliśmy też indian

suszyć , segregować  tytoń , by póżniej  stworzyć z  niego  najlepsze  na  świecie  cygara. Właśnie  w  dolinie  Viniales , metodami naturalnymi , (woły  ciągną radła , nie  używa  się sprzętu  mechanicznago , wszystko  ręcznie) uprawia  się  najlepsze  odmiany tytoniu  z  którego  min. powstają słynne używane przaz  Castro cygara Cochiba , najdroższe na świecie. Nasze  dzielne  koniki  , często  grzęznąc po  brzuch  w  czerwonym  błocie , brną dzielnie  do   domu , trochę  bolą nas  dup…. , ale  warto   było bo  przeżyliśmy  coś  naprawdę  fajnego , a  co  niektórzy  zamierzają  nawet  w  Polsce   do  pracy dojeżdżać konno.

Viniales - Mieszkaliśmy w Las Vegae

Viniales – Mieszkaliśmy w Las Vegae

Dzień  powoli  się  kończy , podobnie  jak  nasze  spotkanie  z fajnym miasteczkiem  Vińiales , przezornie kupujemy  bilety  na  następny  dzień do  Havany i  już  spokojniejsi  oddajemy  się  naszej  karcianej  pasji.

Categories: Dziennik z wyprawy, Kuba 2015 | 2 Komentarze

Zobacz wpisy

2 thoughts on “Vińiales ,czyli tam gdzie koń nie działa

  1. Anonim

    Hej Monia , cieszymy się ,że mamy takich wiernych czytelników jak Ty .Jest nam bardzo miło ,że podobają się Tobie nasze
    relacje z podróży i zdjęcia .
    Właściwie 11 listopada już wróciliśmy.
    I jak zwykle sprawdza się stare przysłowie ,że ” wszędzie dobrze , ale w domu najlepiej”
    Serdecznie pozdrawiamy 😉

  2. Monia

    Super zdjecia 🙂 milo znow poczytac, pozdrawiam

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com.

%d blogerów lubi to: