Parę dni w raju … czyli na wyspie Koh Rong Samloem

DSC07467Szczęście nas  nie  opuszcza.  Wynajętymi tuk-tukami  docieramy do dworca autobusowego, gdzie  kupujemy bilety  na autobus ,który  wyjechał (wg rozkładu) pół godziny  temu. Po  godzinie  oczekiwania jedziemy  w  stronę jedynego morskiego  portu  Kambodży Sihanoukville. Docieramy  dość  późno , więc zostajemy na nocleg przy najbardziej  popularnej  – Occheutal Beach, PIĘKNA  WODA, 30 STOPNI, mnóstwo knajpek oferujących cudowne  owoce  morza  za  grosze… Korzystamy  pełnymi  garściami, a właściwie żołądkami, popijając piwem  za  70 centów .Budzimy  się  rano by  wyruszyć  w  stronę  wysp, a  właściwie jednej  upatrzonej Koh Rong Samloem, małe  perypetie… i o  mało co  , a  właściwie  jeden  brakujący  bungalow   minęlibyśmy się  z  RAJEM , dobra  bogini  kambodżańskich  mórz (jesteśmy  nad  M.Adamańskim) Ya-Mao czuwała nad  nami i  poprowadziła nas na rajskie  białe  plaże. W  nowych bungalowach ,których  byliśmy pierwszymi  i jedynymi  jak dotąd gośćmi, spędziliśmy  trzy dni, otoczeni gościnnością wyspiarzy, korzystając ze  wspaniałości ciepłego ,krystalicznego  morza. Już  pierwszego  wieczoru przy  ognisku  na plaży zawiązaliśmy  nić  przyjaźni ,wymieniając się jedzeniem, trunkami,  pieśniami i toastami – CIOR MÓJ-na  zdrowie, długo  pozostanie  z  nami  ten  wieczór, a zwłaszcza głos  a capella  tęsknej khmerskiej  pieśni niosącej  się  w  gwieździstą  noc ,smak pieczonych  wprost  na  ogniu owoców morza i  wrażenia , że ludzie  mogą się  z sobą  porozumieć , może nawet  lepiej  czasem  gdy   nie  znają słowa  w tym drugim języku-BRAWO JACEK.

Nasz pobyt  na  wyspie to: opalanie ,kąpiel, opalanie, kąpiel, kolacja, opalanie, kąpiel, opalanie , kąpiel

Przeprawa  przez  dżunglę  na  drugą  stronę  wyspy, oj  dostało się  organizatorowi-nic  nas  nie  zżarło chociaż wracaliśmy  prawie  po  nocy…

I opalanie  kąpiel, opalanie , kąpiel, chłopaki  fishing ,dziewczyny  opalanie ,kąpiel, wieczorne pływanie  w  fascynującej świecącej fluorescencyjnym  planktonem wodzie efekt  jak  w  Avatarze .

I opalanie , kąpiel , a w  międzyczasie Waldek  z Markiem nurkowali  z  miejscową bazą.

Płacimy  za transport i syn  właściciela długą  łodzią ,  wypływa  z nami  w stronę rzeczywistości  czyli  portu Sihanoukville.  Ambitne  plany  Marka  niweczy pogoda, po  raz pierwszy  dopadł nas monsun, z fascynacją obserwujemy  kaskady  wody  lejące się  z   nieba, do  tej  pory  mieliśmy  szczęście  i  zawsze  padało w  nocy, teraz pada i pada, chodniki zmieniają się  w  potoki, ulice w  rwące rzeki,  na  środku  skrzyżowania powstaje  rozległe  jezioro, dobrze  się  to  obserwuje  siedząc w barze i  czekając na  swoją kolejkę do  masażystki. Zmieniamy plany  i  cały  dzień  wypełniamy „łomżyngiem”. Rano wyruszamy  w stronę  Tajlandii.

DSC05883Z KĄCIKA  PODRÓŻNIKA

Jedziemy, podróżujemy, przemieszczamy  się , zataczamy kręgi  na wodzie  wierząc że nasz ślad  na  długo  utrwali się  w nieskończoności, wierzymy  w to tak jak setki pokoleń przed nami. Łudzimy się że tymi  maczkami  zapiszemy  naszą przyszłość, pisząc  o  przeszłości, że  każde  spotkanie  jest  warte  królestwa, a  przynajmniej  konia. Jedna  chwila  warta  jest  czasem  roku, jedna  przyjaźń …..życia.

Kambodża widziana  teraz pokazuje nam zupełnie nowe oblicze, rok  temu  pospiesznie  podążając   z Sajgonu ,zwiedzaliśmy  topowe miejsca: Silver Pagode,, Ankorwat, teraz przebijamy  się przez kambodżańskie  bezdroża ,docieramy  do  fascynującego  wybrzeża i wynurzających się  z  turkusowego morza  wysp. Teraz ocieramy  się  bardziej  o  kambodżańską  rzeczywistość, obserwując codzienne  życie  mieszkańców  tej  egzotycznej dla nas  krainy, Widzimy na ulicach Shinaukville żebraków, tony śmieci ,wracające  po ciężko przepracowanej nocy „gorące” dziewczyny ,ale  jednocześnie  zachwycamy  się  wschodami  i  zachodami słońca, prostotą i sympatią khmerów  ,ich pracowitością  i  rodzinnością, bo  rodzina  jest najważniejsza.

PODRÓŻE TO  NAJWIĘKSZA  OKAZJA DO  POZNANIA SIEBIE, naszych lęków, fobii, do  sprawdzenia poziomu  naszej  tolerancji na  innego przecież  tak  bliskiego   człowieka, bo siorbie, powłóczy klapkami, marudzi  przy śniadaniu, chrapie(to  wszystko  o mnie),ale  przecież  jest  obok i  wspiera gdy czasem  brak  sił .Sześć osób ,sześć różnych problemów, a  jednak  mija  pół roku  , a  my  znów  pakujemy  plecaki, marzymy, ruszamy……… następny  krąg na  wodzie.

Gdybyś drogi  przyjacielu wybrał się  kiedyś do  KAMBODŻY, to  gorąco  polecam wyspę Koh RONG SAMLEOM, myśl-żę gdy  przyjedzie  jeszcze  o 1000 turystów  więcej  przestanie  być  rajem, ale  TY może jeszcze  zdążysz ???. Za wspaniałe  bungalowy  na  plaży płacimy 25$,cudowna noc  ,owoce  morza-Khmer alkohol  -z poznanymi local peopil.. gratis, dzień  nurkowy rafy bogate  w  życie- istne podwodne  ogrody choć nie najlepsza wizura(2 nurki)70 $,,ceny na  wyspie  ogólnie  wyższe o    dolara, dwa, ale  warto. Na spacer  na  Lazy  Beach  warto  wybrać się sporo przed  zachodem  słońca, bo  przejście  przez dżungle zajmuje  ok  20 -25 minut, a  słońce naprawdę  zachodzi  szybko (później  ze  strachu  mogą  wyprzedzić  cię  klapki),Standardem  jest  brak prądu  na  wyspie, fantastyczne rozjaśniające  cale niebo rozbłyski chowających  się  gdzieś tam  tuż  za  horyzontem  burz  i conocne ulewne deszcze.Za łódkę na  ląd płacimy 60$/6  osób ,bilet  do  przejścia granicznego Koh Kong-9 $,my  wynajmujemy busa  za 92$,Polacy nie  płacą  za visę do Tajlandii, świetne  masaże  w  Sihanukville 9-11$,Jasiu 21$,bungalowy  przy  plaży  bez  targowania się-za  to  z niezjedzonym śniadaniem 20$,miejscowe  alkohole  niezłe….. nie oślepiają i nie  powodują  bólu  głowy 2-3$/0,7l.,wynajęcie  motorka  5$.Czasami  pada  w  październiku, ale  my mamy  szczęście ,pada  wtedy  kiedy ma  padać.

DSC07335

Czego to ludzie nie wymyślą

DSC07350

Pad Thai z krewetkami chyba najlepszy jaki do tej pory jedliśmy

DSC07354

Co chwila ktoś coś proponuje  , np malowanie paznokci przy stole w barze

DSC07360

Przenośna budka telefoniczna , dzwonimy do domu

DSC07402

Śniadanko na pierwszej wyspie , to nie to  płyniemy dalej

DSC07435

Na Horyzoncie pojawia się to o co nam chodziło … spokój i  wymarzona plaża

DSC07442

Po chwili wszyscy siedzimy w wodzie która tutaj ma chyba ze 40 stopni

DSC07467

Nocą ognisko na plaży …  i pływanie na z flurescencyjnym planktonem … bezcenneeeeee

DSC07475

Danger … droga z jednej strony wyspy na drugą na zachód słońca

DCIM100MEDIA  DCIM100MEDIA

DCIM100MEDIA DCIM100MEDIA

DCIM100MEDIA DCIM100MEDIA

Kilka fotek z nurkowań , najlepiej zobaczyć to na własne oczy

DSC07457  DSC07458

Wspaniała plaża , wspaniała woda ale przedewszystkim smakowite jedzenie

DSC07526

Ciężko się żegnać z rajem

DSC07510

Jeszcze tylko fota z tubylcami , szalik zostawiamy na pamiątkę

DSC07490

Pozostawiliśmy tam swój ślad

Categories: Azja - Złoty Trójkąt 2013, Dziennik z wyprawy | 4 Komentarze

Zobacz wpisy

4 thoughts on “Parę dni w raju … czyli na wyspie Koh Rong Samloem

  1. Zdzisław

    Marian dużo wspaniałości i jeszcze większych wyzwań
    od Janeczki i Zdzisława

  2. Waldziu na fejsbuku coś ci posta pokręciło:)
    Masz taki wpis:
    Szczęście nas  nie  opuszcza.  Wynajętymi tuk-tukami  docieramy do dworca autobusowego, gdzie  kupujemy bilety  na autobus ,który  wyjechał (wg rozkładu) pół godziny  temu.…
    No chyba, że tak miało być??

  3. Panowie jak nurkowanie, to tylko w BAŁTYKU (przynajmniej widoczność pewna!), że max 3-4m.
    Świetna ta wyspa ale na Wyspie Solnej też nie jest źle:) jak by tak przez tory do Wani na „piracką przygodę” i przez krzaki to prawie jak przez dżunglę. Mam nadzieję, że po powrocie do Polski nie będziecie rozpalać ogniska na plaży, bo o ile u kmerów można, u nas kosztuje to blisko 2000zł (kolega się przekonał)
    Pozdrawiamy i czekamy na WAS!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com.

%d blogerów lubi to: